2.10.2023

"Angel" - Julia Brylewska


„Co z oczu to z serca”? Gdyby tylko była to prawda, z łatwością mogłaby zacząć nowy rozdział. Bez wspomnień. I bez niego.
 
Spoilery z pierwszego tomu!

  Minął rok odkąd Hailey wyjechała do Bostonu, gdzie, teoretycznie, zaczęła wieść uporządkowane życie. Wielkimi krokami zbliża się jednak jej kilkutygodniowy pobyt w rodzinnym domu. Powrót do Filadelfii napawa ją radością – będzie miała bowiem przy sobie bliskich. Lecz tym, czego się obawia jest możliwość ponownego spotkania z Victorem…
 
  W końcu stało się to, co nieuniknione. Ścieżki Hailey i Victora znowu się krzyżują. Dziewczyna nie może zapomnieć, jak bardzo ją zranił. I doskonale wie, że zerwanie dalszych kontaktów, to jedyne, słuszne rozwiązanie. Tak przynajmniej podpowiada rozum.
Tyle lat na nią czekał, a mimo to musiał pozwolić jej odejść. Chciał ją uszczęśliwić, a ostatecznie ją skrzywdził. Teraz znowu jest tak blisko, lecz on nie ma prawa burzyć jej spokoju. Musi uszanować decyzję Hailey i wycofać się z jej życia.

  Przez trzynaście miesięcy Hailey próbowała wyrzucić Victora z myśli, ale to zadanie okazało się niezwykle trudne. W pewien sposób rozumiem jej dylematy i w zasadzie, podobne jak w pierwszym tomie, nie mogę jej zarzucić nic konkretnego. Poza jedną kwestią, która zaczęła być nieco drażniąca. Otóż, po ich ponownych spotkaniach Hailey tak naprawdę nie wie, czego chce. Szuka dziury w całym, a chęć pomocy ze strony Victora jest przez nią traktowana jako próba kontroli (ja akurat postrzegam to inaczej). Na szczęście ta tendencja nie dominuje zachowania bohaterki, a po czasie nie jest już dostrzegalna, wiec, biorąc pod uwagę całokształt, oceniam ją pozytywnie.
Victor niezmiennie pozostaje wyciszony i opanowany. To całkiem ciekawe ujęcie jego postaci. Przez dwa tomy nie dowiedziałam się natomiast, na czym polega jego diabelskość. Oficjalnie odnosi się ona do wyobrażeń ludzi na temat Victora, którzy, z braku informacji, stworzyli wokół niego tę mroczną otoczkę. Cóż, to nie powód, żeby widzieć w nim diabła, więc takie wyjaśnienie mnie nie satysfakcjonuje. Pozostaje więc inne ujęcie, najbardziej interesujące – przeszłość Victora, związana z nią tajemnica ujawniająca jego prawdziwy mrok. Bohater przemilcza ją jednak i choć rozumiem, że na wyjaśnienia autorka przeznaczyła finałowy tom, uważam, że ten wątek został zbyt przeciągnięty. A poza tym – nie mam uwag. Victor nadal jest łagodny i czarujący. Lubię go. Po prostu.
 
  Wśród bohaterów drugoplanowych jest Meggie. Fajna dziewczyna. Ponownie pojawia się też Alfie Meyer. To dosyć intrygujący chłopak – ciekawi mnie, jaka wiąże się z nim historia. I jaki ma związek z Victorem.
 
Okładka – jest ok.
 
Podsumowując: „Angel” utrzymuje poziom z poprzedniego tomu. W prawdzie tym razem żaden sekret nie wychodzi na jaw, ale skoncentrowanie fabuły na skomplikowanej relacji Victora z Hailey przypadło mi do gustu. Dopiero pod koniec książki zaczyna robić się zbyt spokojnie (pomijając zakończenie), ale nie przysłania to ogólnego, dobrego wrażenia. A finał trylogii – mam w czytelniczych planach.
 
„[…] oni nie byli nikim więcej niż nieznajomymi, którzy nie pamiętali już, że kiedyś byli dla siebie wszystkim […]”.

 

Zobacz także:


Na Instagramie
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz