11.11.2021

"Czas skrytobójców" - R.J. Barker

 
Skrytobójcy - mistrz i uczeń. Perfekcyjni w swym fachu, zabijający w imię sprawiedliwości. A tym razem podejmujący się nietypowej misji. W przebraniu błazna i giermka. Dla dobra następcy tronu.
 
  Nie takiego wezwania na zamek Maniyadoc spodziewali się Girton Kulawiec i jego preceptorka, Merela Karn. Byli asasynami, odbierali życie, lecz tym razem mieli je ochronić. Królowa Adran, obawiając się bowiem o bezpieczeństwo swojego syna, Aydora ap Menniksa, powierza im zadanie poznania tożsamości osoby zlecającej jego śmierć. Kto chce zabić dziedzica? Jaki przyświeca mu cel?

  Girton Kulawiec, skrytobójca, który staje się giermkiem – tego wymaga najnowsze zobowiązanie. Dla jego dobra musi skrywać swoje prawdziwe oblicze, choć z drugiej strony, nikt by nie przypuszczał, że mizerny chłopiec z niepełnosprawną stopą jest niezwykle uzdolnionym zabójcą. Udając mało cenionego potomka jednego z rodów, obserwuje otoczenie Aydora i przekonuje się, że arogancki następca tronu nie cieszy się bezgranicznym uznaniem. Potencjalnych zleceniodawców jego śmierci jest kilku. Pytanie, który jest tym prawdziwym?
Muszę przyznać, że autor miał ciekawy pomysł na postać Girtona. Element zaskoczenia w jego zawodzie to istotna rzecz, a nic tak nie zaskakuje jak widok niepozornego piętnastolatka, który jest świetnie wyszkolonym skrytobójcą. O ile jednak wykreowanie jego osoby uznaję za atut, o tyle nie mogę powiedzieć tego samego o jego perypetiach. Chociaż konieczność wtopienia się w tłum wymagała podejmowania ostrożnych działań, fabuła za bardzo koncentrowała się na codzienności Girtona giermka. W efekcie poszukiwania zleceniodawcy zeszły na dalszy plan i były mało emocjonujące. Tak samo zresztą jak rozwikłanie zagadki.
 
  Wśród bohaterów drugoplanowych prym wiedzie opiekunka i mentorka Girtona – Merela Karn, z którą wspólnie próbują sprostać misji powierzonej przez królową. Poza nią można wspomnieć o Rufsrze, przyjacielu piętnastolatka oraz Aydorze – jednym z najbardziej podłych bohaterów.
 
Okładka – całkiem interesująca.
 
Podsumowując: książka jest przemyślana i dobrze napisana, jednak fabuła nie przypadła mi do gustu – być może odniosłabym inne wrażenie, gdyby historia bardziej skupiła się na intrydze, a nie na samym Girtonie. Mimo że powieść wpisuje się do gatunku epickiego fantasy, wątek magiczny przedstawiony jest bardzo minimalistycznie i właściwie ograniczony do stwierdzenia, że magia to zło, a czarownicy to uosobienie tych, którzy zniszczyli ziemię i przemienili ją w jełczowiska (dodatkowo w tle pojawia się też kult martwych bogów). Zapewne zagadnienia te bardziej szczegółowo zostaną przedstawione w kolejnej części, po którą, niestety, nie zamierzam sięgnąć. „Czas skrytobójców” nie zachęcił mnie bowiem do poznania dalszych losów bohaterów, tak więc swoją przygodę z tym cyklem kończę na recenzowanym tomie.
 
„[…] – Nie znamy lojalności; jesteśmy ludźmi o sercach z lodu, posłańcami śmierci […]”.
 
Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz