Oto smoki – potężne,
kolorowe i niebezpieczne stwory potrafiące przybierać ludzką postać. I
stanowiące ogromne zagrożenie dla każdego człowieka. Chyba że na swojej drodze
spotykają Fayenoord – zwiastunkę ich nieuchronnej śmierci.
Gdy przed laty król Damarii wybrał ją na Łowcę smoków,
wkroczyła na ścieżkę, którą podąża do dziś. Szczególne umiejętności Fay
sprawiają, że jako jedyna jest w stanie przeciwstawić się tym majestatycznym
istotom o hipnotyzującym i zgubnym spojrzeniu. Kiedy jednak dziewczyna wyrusza
na kolejną misję, nie przypuszcza jak zaskakujący będzie jej finał. Wszystko
przez tajemniczego czerwonookiego smoka, który ma wobec niej pewien plan...
Ona – generał jednej z Pięciu Armii Królestwa Damarii i
prawdziwa Bestia w starciu z zionącymi ogniem gadami. On – reprezentant
zwalczanego przez nią gatunku, który, uprowadzając ją do swej posiadłości,
rozpoczyna realizację niezwykle ważnego zadania. Choć Fay (Fayenoord) myśli tylko o
ucieczce i losach swojego wojska, czerwonooki smok nie zamierza łatwo wypuścić
jej ze swoich rąk. I to nie tylko przez wzgląd na dobro wypełnianego
przedsięwzięcia.
Fay jest doświadczoną, silną i nieustraszoną wojowniczką potrafiącą odnaleźć się w najtrudniejszej opresji. Jest bohaterką pozbawioną skrajności, reagującą adekwatnie do sytuacji. Jest dzielna i waleczna, lecz nie w wyidealizowany sposób. Ma swoje poglądy, ale wie, co to otwarty umysł. Jest postacią, która nie męczy sobą i właśnie to sprawia, że przyjemnie śledzi się jej perypetie.
Smok o karminowych oczach to zagadkowy mężczyzna. Początkowo sporadycznie pojawia się w „więziennej” codzienności Fay, lecz z czasem gości w opowieści coraz częściej, dając się co nieco poznać. Nie tylko jako porywacz i naturalny wróg Łowcy. Tym, co zainteresowało mnie w nim najbardziej jest jego dziedzictwo. To ono wyróżnia go na tle innych bohaterów i dodaje mu...swego rodzaju dostojeństwa.
Wśród bohaterów drugoplanowych prym wiodą: Fenir (smok o
wdzięcznym pseudonimie Dzwoneczek, a zarazem moja ulubiona postać w książce) i
Kreon (podły i nieprzyjemny „strażnik” Fay). Epizodycznie pojawia się, osnuty
mgłą tajemnicy, Roth.
Okładka – charakterystyczna, niemniej mogłaby zawierać
więcej szczegółów, zwłaszcza, że Autorka bardzo dokładnie i plastycznie
przedstawiła obraz smoka.
Podsumowując: wystarczyło
przeczytać kilka pierwszych zdań, żeby wiedzieć, że to nie będzie zwyczajna
książka. I jeśli tak wygląda debiut, to Emilia Ziółkowska bardzo szybko
przekona się, jak to jest być twórcą bestsellerów. Jestem pod wrażeniem stylu,
jego dojrzałości, płynności i dobrze zrealizowanego pomysłu na historię. Choć
zabrakło mi odrobiny tego czegoś, co pozwoliłoby mi się w nią bardziej wczuć,
poza tą uwagą powieści nie brakuje niczego. Ciekawie wykreowany świat na czele
z barwnymi smokami (w tym uroczymi Oro), pozbawieni skrajności bohaterowie
(byli ci pozytywni i ci negatywni, ale żaden z nich nie był przerysowany), subtelnie
nakreślony wątek romantyczny i złożona fabuła (co raz odkrywająca przed
czytelnikiem coś nowego) sprawiają, że pierwszy tom cyklu „Dziedzictwo Smoków”
bez wątpienia zasługuje na uznanie. Polecam.
Fay jest doświadczoną, silną i nieustraszoną wojowniczką potrafiącą odnaleźć się w najtrudniejszej opresji. Jest bohaterką pozbawioną skrajności, reagującą adekwatnie do sytuacji. Jest dzielna i waleczna, lecz nie w wyidealizowany sposób. Ma swoje poglądy, ale wie, co to otwarty umysł. Jest postacią, która nie męczy sobą i właśnie to sprawia, że przyjemnie śledzi się jej perypetie.
Smok o karminowych oczach to zagadkowy mężczyzna. Początkowo sporadycznie pojawia się w „więziennej” codzienności Fay, lecz z czasem gości w opowieści coraz częściej, dając się co nieco poznać. Nie tylko jako porywacz i naturalny wróg Łowcy. Tym, co zainteresowało mnie w nim najbardziej jest jego dziedzictwo. To ono wyróżnia go na tle innych bohaterów i dodaje mu...swego rodzaju dostojeństwa.
„[…] – Król wierzy, że ma w sobie niesamowity dar. Tylko ona posiada predyspozycje do zabicia smoka, żaden inny mag nie był w stanie nawet zbliżyć się do swojej ofiary […]”.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Autorce.
Na Instagramie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz