10.10.2021

"Dziedzictwo Smoków. Łowczyni" - Emilia Ziółkowska

 
Oto smoki – potężne, kolorowe i niebezpieczne stwory potrafiące przybierać ludzką postać. I stanowiące ogromne zagrożenie dla każdego człowieka. Chyba że na swojej drodze spotykają Fayenoord – zwiastunkę ich nieuchronnej śmierci. 
 
  Gdy przed laty król Damarii wybrał ją na Łowcę smoków, wkroczyła na ścieżkę, którą podąża do dziś. Szczególne umiejętności Fay sprawiają, że jako jedyna jest w stanie przeciwstawić się tym majestatycznym istotom o hipnotyzującym i zgubnym spojrzeniu. Kiedy jednak dziewczyna wyrusza na kolejną misję, nie przypuszcza jak zaskakujący będzie jej finał. Wszystko przez tajemniczego czerwonookiego smoka, który ma wobec niej pewien plan...

   Ona – generał jednej z Pięciu Armii Królestwa Damarii i prawdziwa Bestia w starciu z zionącymi ogniem gadami. On – reprezentant zwalczanego przez nią gatunku, który, uprowadzając ją do swej posiadłości, rozpoczyna realizację niezwykle ważnego zadania. Choć Fay (Fayenoord) myśli tylko o ucieczce i losach swojego wojska, czerwonooki smok nie zamierza łatwo wypuścić jej ze swoich rąk. I to nie tylko przez wzgląd na dobro wypełnianego przedsięwzięcia.
Fay jest doświadczoną, silną i nieustraszoną wojowniczką potrafiącą odnaleźć się w najtrudniejszej opresji. Jest bohaterką pozbawioną skrajności, reagującą adekwatnie do sytuacji. Jest dzielna i waleczna, lecz nie w wyidealizowany sposób. Ma swoje poglądy, ale wie, co to otwarty umysł. Jest postacią, która nie męczy sobą i właśnie to sprawia, że przyjemnie śledzi się jej perypetie.
Smok o karminowych oczach to zagadkowy mężczyzna. Początkowo sporadycznie pojawia się w „więziennej” codzienności Fay, lecz z czasem gości w opowieści coraz częściej, dając się co nieco poznać. Nie tylko jako porywacz i naturalny wróg Łowcy. Tym, co zainteresowało mnie w nim najbardziej jest jego dziedzictwo. To ono wyróżnia go na tle innych bohaterów i dodaje mu...swego rodzaju dostojeństwa.
 
  Wśród bohaterów drugoplanowych prym wiodą: Fenir (smok o wdzięcznym pseudonimie Dzwoneczek, a zarazem moja ulubiona postać w książce) i Kreon (podły i nieprzyjemny „strażnik” Fay). Epizodycznie pojawia się, osnuty mgłą tajemnicy, Roth.
 
Okładka – charakterystyczna, niemniej mogłaby zawierać więcej szczegółów, zwłaszcza, że Autorka bardzo dokładnie i plastycznie przedstawiła obraz smoka.
 
Podsumowując: wystarczyło przeczytać kilka pierwszych zdań, żeby wiedzieć, że to nie będzie zwyczajna książka. I jeśli tak wygląda debiut, to Emilia Ziółkowska bardzo szybko przekona się, jak to jest być twórcą bestsellerów. Jestem pod wrażeniem stylu, jego dojrzałości, płynności i dobrze zrealizowanego pomysłu na historię. Choć zabrakło mi odrobiny tego czegoś, co pozwoliłoby mi się w nią bardziej wczuć, poza tą uwagą powieści nie brakuje niczego. Ciekawie wykreowany świat na czele z barwnymi smokami (w tym uroczymi Oro), pozbawieni skrajności bohaterowie (byli ci pozytywni i ci negatywni, ale żaden z nich nie był przerysowany), subtelnie nakreślony wątek romantyczny i złożona fabuła (co raz odkrywająca przed czytelnikiem coś nowego) sprawiają, że pierwszy tom cyklu „Dziedzictwo Smoków” bez wątpienia zasługuje na uznanie. Polecam.
 
„[…] – Król wierzy, że ma w sobie niesamowity dar. Tylko ona posiada predyspozycje do zabicia smoka, żaden inny mag nie był w stanie nawet zbliżyć się do swojej ofiary […]”.


 Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Autorce.


Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz