27.04.2021

"Zrodzeni z krwi" - Karolina Jurga


Szansa na normalne życie...Tego oczekiwała. To jej obiecano. Wszystko zmieniło się jednak w chwili, gdy pojawił się on, przyszły szef Cosa Nostry, a wraz z nim obowiązek wkroczenia do świata, którego nigdy nie chciała...

  Osiemnaste urodziny, impreza...Tak, ten dzień zapowiadał się dobrze. I zapewne nie przyniósłby ze sobą nieoczekiwanych konsekwencji, gdyby tylko na drodze Alessi De’Luca nie pojawił się Vincent Castello. Synowi capo wystarczyło jedno spojrzenie na zniewalającą nastolatkę, aby wiedział, że już nigdy nie pozwoli jej odejść. Była spełnieniem jego marzeń, a on zawsze dostawał to, czego chciał...
  
  Choć Alessia De’Luca, córka doradcy szefa Cosa Nostry, domyśla się charakteru prowadzonych przez ojca interesów, planuje wieść życie nie związane z mafijną rzeczywistością. Zamiary osiemnastolatki niespodziewanie krzyżuje władczy Vincent Castello. Mężczyzna, bez chwili zwłoki i wbrew jej woli, wiąże ich wspólną przyszłość. Alessię przeraża wizja związku z mordercą. Sytuacji nie ułatwia też konieczność tkwienia w relacji pozbawionej miłości. Najwyraźniej jednak, zamiast więzi pełnej uczuć, los podarował jej złotą klatkę u boku bezwzględnego mafiosa.
Pomijając pochodzenie Alessi, nie dostrzegam w niej cech, które czyniły by z niej osobowość ponadprzeciętne silną (przynajmniej w świetle perypetii z pierwszego tomu). Jest...normalna. I delikatna, i nieco zadziorna. Choć nie tak wyobrażała sobie swoją codzienność, nie poddaje się i próbuje odnaleźć swoje miejsce w nowym świecie. Tym, co mnie dziwi, jest pewna sprzeczność jej poglądów: osiemnastolatce przeszkadza związek z mordercą, ale w korzystaniu z finansów ojca, pochodzących z wiadomych źródeł, nie widzi niczego niewłaściwego. Zastanawiające. I ostatnia, najważniejsza kwestia – relacja z Vincetem. Jej początkowym rysem jest przekonanie Alessi, że człowiek o tak lodowatym sercu nie byłby w stanie jej poruszyć. Wydaje się to mało prawdopodobne, lecz czy to oznacza, że niemożliwe? Autorka z wyczuciem opisuje znajomość tej dwójki. Niczego nie pośpiesza, niczego nie przeciąga. W efekcie wątek ten prezentuje się...naturalnie. I przekonująco. Podobnie jak bohaterka.
 
   W życiu Vincenta Castello nie ma miejsca na półśrodki. Następca capo Cosa Nostry i mafijny egzekutor nie traci więc czasu, gdy na jego drodze pojawia się piękna blondynka. Zafascynowany dziewczyną w ciągu kilku dni realizuje plan, który na zawsze zwiąże ich ścieżki. A jej opór? Nie ma najmniejszego znaczenia. On jej pragnie i on ją dostanie. Zapewni Alessi wszystko z wyjątkiem miłości. O niej będzie musiała zapomnieć...
Okrutny, zimny, uważny. Taki jest Vincent. To mafioso z krwi i kości, który nie pozuje przed Alessią na kogoś, kim nie jest. Z tego też względu, choć obiecuje jej materialne wygody, nie roztacza przed nią wizji romantycznej przyszłości. I mimo że wierzy w swoje pragmatyczne zapewnienia, przy uroczej i zadziornej osiemnastolatce wypadałoby przemyśleć je raz jeszcze. Co istotne, dwudziestodziewięciolatek, oprócz mafijnego wcielenia, daje się również poznać od tej bardziej emocjonalnej strony. Oczywiście, bez zbędnej przesady, bez raptownej przemiany z diabła w anioła, lecz z zachowaniem pewnej równowagi, a w konsekwencji autentyczności, która sprawia, że Vincent jawi się jako ciekawy i wiarygodny bohater.
 
 Wśród postaci drugoplanowych znajduje się przyjaciółka Alessi, Bri (całkiem sympatyczna dziewczyna). W powieści pojawiają się też bracia Vincenta, Federico (niesforny bawidamek) i intrygujący i przykuwający uwagę Antonio. Jestem bardzo ciekawa jego historii...szczególnie po finale pierwszego tomu.
 
Okładka – interesująca, w wyrazem.
 
Podsumowując: mafia to specyficzne środowisko rządzące się ustalonymi zasadami. Ten fakt sprawia, że romanse mafijne opierają się na bardzo podobnych schematach. Bardzo często (a być może najczęściej) skupiają się one na aranżowanym małżeństwie i niespodziewanym rozkwicie uczucia między małżonkami. W podobnym kierunku zmierzamy również w przypadku „Zrodzonych z krwi”, jednakże dzięki niezłej fabule i przekonującym bohaterom wykorzystanie tak znanego motywu, nie stanowi problemu. Tym zaś, co ucieka poza schemat jest zakończenie. Kilka wzmianek pojawiających się w książce sprawiło, że rozważałam taki bieg zdarzeń. Kiedy jednak przypuszczenia stały się faktem...Cóż, było emocjonalnie. Zwieńczenie pierwszego tomu jeszcze bardziej zwiększa zainteresowanie perypetiami bohaterów. Bez wątpienia chętnie poznam dalsze ich losy. A Wam polecam pierwszy tom cyklu „Rodzina Castello”.  

„[…] Od dziś jesteś moja i znajdę cię nawet w piekle […]”


Na Instagramie 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz