Niewątpliwie był
dziwny, i to bardzo – podobnie jak okoliczności, w których się poznali.
Wiedziała, że powinna się go wystrzegać, a jednak, zdecydowała się mu pomóc.
Niestety.
Chciał się powiesić – właśnie taki miał zamiar mężczyzna,
którego przypadkowo napotyka w lesie Alicja von Tochek. Mimo niepokojącego
początku znajomości, dziewczyna postanawia okazać mu swoje wsparcie. Ich
nietypowa relacja sprawia, że ten zagadkowy młodzieniec zaczyna stopniowo wkraczać
w życie swojej dobrodziejki. I z pewnością zrobi wszystko, aby pozostać z nią na
zawsze.
Dobre chwile? To dla baronówny Alicji von Tochek zamierzchła
przeszłość. To coś, co umarło wraz z brutalnie zamordowaną matką, coś, czego
nie wskrzesi niechciany ślub ojca i jego bezsensowny pomysł zapewnienia jej domowej
edukacji. W tej szarej, monotonnej rzeczywistości, rozgrywającej się za murami
starej, złowrogiej, gotyckiej rezydencji, następuje jednak coś, co diametralnie
odmieni dotychczasową egzystencję siedemnastolatki. To niespodziewane pojawienie
się dziwnego nieznajomego. Zagubionego, osamotnionego i bezdomnego. I w pewien
sposób upiornego, lecz tę myśl Alicja stara się ignorować. Choć otaczająca go
aura tajemniczości potrafi zatrważać, jest w nim coś, co ją przyciąga.
Alicja to rozgoryczona, ironiczna i uparta introwertyczka –
tak można byłoby ją przedstawić, lecz, mimo iż zestawienie tych cech wydaje się
kreować ją na dosyć męczącą osobę, nie uważam, aby taka była. Jest raczej
zwyczajna i samotna. I najwyraźniej, ma dobre serce skoro, nawet kosztem
własnego bezpieczeństwa, próbuje pomóc obcemu, mieszkającemu w lesie
człowiekowi. Znajomość baronówny z Lee Schubienik’iem to tak naprawdę
najistotniejszy punkt jej perypetii, któremu autorka nie poświęca dużo miejsca.
Raczej zarysowuje pewne epizody, zdarzenia, które swoje rozwinięcie będą miały
w kolejnym tomie. Sama zaś relacja Alicji i Lee jest...no właśnie, dziwna, a
zarazem interesująca – a to właściwie dopiero początek.
Tajemniczy, mroczny młodzieniec – to właśnie Pentlee von
Schubienik. Ten wyobcowany ekscentryk, pojawia się znikąd, bez żadnego
uprzedzenia. I krótka chwila w towarzystwie Alicji von Tochek wystarcza, aby
ich ścieżki stały się nierozłączne.
O tytułowym bohaterze nie ma zbyt wiele wzmianek, trudno więc
powiedzieć o nim coś konkretnego. Cóż, wydaje się... niedorzeczny, nie zdradza
też o sobie żadnych informacji, które mogłyby sugerować, kim jest. Wiadomo
jedynie, że bardzo zależy mu na Alicji. Z jednej strony jest to zrozumiałe – w
końcu wyciągnęła do niego pomocną dłoń. W jego przypadku nie chodzi jednak o
zwykłą wdzięczność. Tak bowiem jak on budzi w baronównie nieznane jej dotąd
uczucia, tak ona jest dla niego kimś wyjątkowym, niezastąpionym. Lee Schubienik
to bardzo specyficzna postać, która wywołuje niejednoznaczne emocje. Dziwi, przykuwa
uwagę i przeraża. Żałuję, że autorka tak mało o nim wspomina. Choć zapewne jego
historię dokładniej poznamy w drugiej odsłonie opowieści, uważam, że już w
pierwszym tomie powinien doczekać się bardziej rozbudowanej charakterystyki.
Z grona postaci drugoplanowych wyróżnia się Bartie, lokaj,
przyjaciel i opiekun Alicji – sympatyczny chłopak. Jest też Derek, czyli brat
przyszłej macochy baronówny, który w całej powieści raczej nie rzuca się
szczególnie w oczy, ale niemal końcowe zdarzenia (począwszy od wyjazdu na
egzaminy) sprawiają, że wzbudza pewne zainteresowanie. Podobnie jak pojawiający
się epizodycznie, zagadkowy Nathaniel.
Okładka – interesująca i charakterystyczna.
Podsumowując: „Lee
Schubienik” przywodzi mi na myśl dwie kwestie. Pierwsza – Aleksandrze Konefał udało
się stworzyć ciekawą fabułę z osobliwym klimatem. Druga – choć opowieść będzie
miała kontynuację, uważam, że autorka niepotrzebnie skupiła się na codziennym
życiu Alicji, spychając na bardzo daleki plan samego Lee i związaną z nim
historię – sądzę, że lepsza byłaby w tym względzie większa równowaga. Zakładam
jednak, że nadrobi to drugi tom, który – liczę na to – skoncentruje się już na
tajemnicy (i wiążących się z nią wydarzeniach) będącej sednem całej fabuły. Jestem
go bardzo ciekawa – finał pierwszej części sugeruje bowiem, że dalszy ciąg
zapowiada się obiecująco.
„[...] – Kim jestem? – Uśmiechnął się do niej. – Wszystkim tym, czym chciałabyś, żebym dla ciebie był [...]”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz