8.05.2020

"Lee Schubienik" - Aleksandra Konefał


Niewątpliwie był dziwny, i to bardzo – podobnie jak okoliczności, w których się poznali. Wiedziała, że powinna się go wystrzegać, a jednak, zdecydowała się mu pomóc. Niestety. 

  Chciał się powiesić – właśnie taki miał zamiar mężczyzna, którego przypadkowo napotyka w lesie Alicja von Tochek. Mimo niepokojącego początku znajomości, dziewczyna postanawia okazać mu swoje wsparcie. Ich nietypowa relacja sprawia, że ten zagadkowy młodzieniec zaczyna stopniowo wkraczać w życie swojej dobrodziejki. I z pewnością zrobi wszystko, aby pozostać z nią na zawsze.

  Dobre chwile? To dla baronówny Alicji von Tochek zamierzchła przeszłość. To coś, co umarło wraz z brutalnie zamordowaną matką, coś, czego nie wskrzesi niechciany ślub ojca i jego bezsensowny pomysł zapewnienia jej domowej edukacji. W tej szarej, monotonnej rzeczywistości, rozgrywającej się za murami starej, złowrogiej, gotyckiej rezydencji, następuje jednak coś, co diametralnie odmieni dotychczasową egzystencję siedemnastolatki. To niespodziewane pojawienie się dziwnego nieznajomego. Zagubionego, osamotnionego i bezdomnego. I w pewien sposób upiornego, lecz tę myśl Alicja stara się ignorować. Choć otaczająca go aura tajemniczości potrafi zatrważać, jest w nim coś, co ją przyciąga.
Alicja to rozgoryczona, ironiczna i uparta introwertyczka – tak można byłoby ją przedstawić, lecz, mimo iż zestawienie tych cech wydaje się kreować ją na dosyć męczącą osobę, nie uważam, aby taka była. Jest raczej zwyczajna i samotna. I najwyraźniej, ma dobre serce skoro, nawet kosztem własnego bezpieczeństwa, próbuje pomóc obcemu, mieszkającemu w lesie człowiekowi. Znajomość baronówny z Lee Schubienik’iem to tak naprawdę najistotniejszy punkt jej perypetii, któremu autorka nie poświęca dużo miejsca. Raczej zarysowuje pewne epizody, zdarzenia, które swoje rozwinięcie będą miały w kolejnym tomie. Sama zaś relacja Alicji i Lee jest...no właśnie, dziwna, a zarazem interesująca – a to właściwie dopiero początek.

  Tajemniczy, mroczny młodzieniec – to właśnie Pentlee von Schubienik. Ten wyobcowany ekscentryk, pojawia się znikąd, bez żadnego uprzedzenia. I krótka chwila w towarzystwie Alicji von Tochek wystarcza, aby ich ścieżki stały się nierozłączne.
O tytułowym bohaterze nie ma zbyt wiele wzmianek, trudno więc powiedzieć o nim coś konkretnego. Cóż, wydaje się... niedorzeczny, nie zdradza też o sobie żadnych informacji, które mogłyby sugerować, kim jest. Wiadomo jedynie, że bardzo zależy mu na Alicji. Z jednej strony jest to zrozumiałe – w końcu wyciągnęła do niego pomocną dłoń. W jego przypadku nie chodzi jednak o zwykłą wdzięczność. Tak bowiem jak on budzi w baronównie nieznane jej dotąd uczucia, tak ona jest dla niego kimś wyjątkowym, niezastąpionym. Lee Schubienik to bardzo specyficzna postać, która wywołuje niejednoznaczne emocje. Dziwi, przykuwa uwagę i przeraża. Żałuję, że autorka tak mało o nim wspomina. Choć zapewne jego historię dokładniej poznamy w drugiej odsłonie opowieści, uważam, że już w pierwszym tomie powinien doczekać się bardziej rozbudowanej charakterystyki.

  Z grona postaci drugoplanowych wyróżnia się Bartie, lokaj, przyjaciel i opiekun Alicji – sympatyczny chłopak. Jest też Derek, czyli brat przyszłej macochy baronówny, który w całej powieści raczej nie rzuca się szczególnie w oczy, ale niemal końcowe zdarzenia (począwszy od wyjazdu na egzaminy) sprawiają, że wzbudza pewne zainteresowanie. Podobnie jak pojawiający się epizodycznie, zagadkowy Nathaniel.

Okładka – interesująca i charakterystyczna.

Podsumowując: „Lee Schubienik” przywodzi mi na myśl dwie kwestie. Pierwsza – Aleksandrze Konefał udało się stworzyć ciekawą fabułę z osobliwym klimatem. Druga – choć opowieść będzie miała kontynuację, uważam, że autorka niepotrzebnie skupiła się na codziennym życiu Alicji, spychając na bardzo daleki plan samego Lee i związaną z nim historię – sądzę, że lepsza byłaby w tym względzie większa równowaga. Zakładam jednak, że nadrobi to drugi tom, który – liczę na to – skoncentruje się już na tajemnicy (i wiążących się z nią wydarzeniach) będącej sednem całej fabuły. Jestem go bardzo ciekawa – finał pierwszej części sugeruje bowiem, że dalszy ciąg zapowiada się obiecująco.

„[...] – Kim jestem? – Uśmiechnął się do niej. – Wszystkim tym, czym chciałabyś, żebym dla ciebie był [...]”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz