Podobnież cel uświęca środki. Czasami - tak. To dobra zasada, ale tylko wówczas, gdy nikogo nie rani. Gdy jednak dojście do celu, to ślepe parcie na przód, bez względu na ofiary, nie różni się ono niczym od bezdusznej chęci zaspokojenia swojej żądzy. Nie jest niczym innym jak morderczy ciosem, który zabija wszelkie dobro, chorym pragnieniem radowania się z czyjegoś smutku. Lecz, czy na nieszczęściu drugiego człowieka można zbudować własne szczęście?
Trzydziestoletnia
Mercedes, z powodu niespodziewanej śmierci swojego mistrza, decyduje się na
krótką przerwę w służbie policyjnej i przejmuje opiekę nad grupą uczniów
podczas dwutygodniowego obozu karate. Ten, z założenia spokojny wyjazd, bardzo
szybko przeradza się w jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu kobiety.
Wszystko za sprawą jej podopiecznego, zagadkowego i mrocznego siedemnastolatka
i skrywanej przez niego tajemnicy. Kim jest nastolatek i co łączy go z
Mercedes?
Mercedes to
policjantka z powołania i uzdolniona karateka. Choć w przeszłości wiele
brakowało jej do ideału, dzięki nieocenionej pomocy sensei'a udało się jej
wyrwać ze szponów buntu. Świadomość nagłej utraty człowieka, którego traktowała
niemal jak ojca, była dla niej ogromnym ciosem. Chcąc odwdzięczyć się mistrzowi
za okazane wsparcie, postanawia wyjechać z jego uczniami na obóz. Gdy dociera
na miejsce, jej uwagę przykuwa jeden z chłopców. Odznacza się on nietypowym
sposobem bycia, postawą pełną zagniewania, niezaprzeczalną inteligencją, lecz
przede wszystkim pewnym niezwykłym talentem. Wszystko to sprawia, że
siedemnastolatek zaczyna coraz bardziej wzbudzać zainteresowanie Mercedes.
O Mercedes można byłoby powiedzieć, że jest
jedną z wielu osób, które nie wyróżniają się niczym szczególnym, gdyby nie dwa
istotne szczegóły. Pierwszym są zagadkowe sny, stanowiące niejako wstęp do
niezwykłych wydarzeń, które lada chwila zaczną się rozgrywać na jej oczach.
Drugim zaś jest znajomość z siedemnastoletnim uczniem. To właśnie ten wątek
jest centralnym punktem całej fabuły. Od samego początku byłam go bardzo
ciekawa, jednak nie mogę powiedzieć, że spełnił moje oczekiwania. Problemem
zdecydowanie nie jest tu różnica wieku, czy relacja uczeń-nauczyciel (obydwa te
zagadnienia uznałabym raczej za atut), lecz mroczny charakter chłopaka, który
tak mocno rzutował na łączącą ich więź, że trudno było mi dostrzec jakikolwiek
urok rodzącego się uczucia, a zarazem neutralna Mercedes, której, choć nie mogę
nic konkretnego zarzucić, to nie mogę też uznać za znaczącą bohaterkę. Bardzo
lubię, gdy postać męska zajmuje w książce centralne miejsce, jednak na tle zbyt
ciężkiej, gniewnej natury Smoka trzydziestolatce zabrakło nieco więcej
wyrazistości.
Smok to
arogancki, inteligentny i mroczny nastolatek, który dąży do celu za wszelką
cenę. Biorąc pod uwagę jego niechęć do karate, dziwnym może się wydawać jego
pobyt na obozie. Wygląda to trochę tak, jakby trafił tam z przypadku, ale czy
aby na pewno? Już na samym początku zaskakuje zadziornością względem Mercedes,
jednak to dopiero wstęp do naprawdę dziwnych, wręcz nieprawdopodobnych zdarzeń
z jego udziałem.
Smok to bardzo specyficzna postać, którą
wyróżnia nietypowy światopogląd, mroczna natura i, paradoksalnie (biorąc pod
uwagę niezliczone pokłady przepełniającego go gniewu), zdolność do wielkiej
miłości. I tak: choć bez wątpienia niektórym jego poglądom trudno odmówić
racji, inne są naciągane. Uważam, że policjantka nie jest dla niego najlepszą
partnerką do dialogu (chłopak może pochwalić się niemałą inteligencją, jej zaś
ciężko odpierać jego argumentację), jednak nie powinien jej zarzucać
schematyczności w rozumowaniu, bowiem sam myśli schematami. Teoretycznie nie
byłoby to aż tak wielkim problemem, gdyby nie fakt, że owe schematy stanowią
siłą napędową działań Smoka. Mroczna natura? Na początku myślałam, że jest po
prostu typem buntownika, jednak to określenie jest zbyt delikatne, nie oddaje w
pełni istoty jego charakteru. O ile lubię pojawiający się w książkach
buntowniczy motyw, o tyle mrok tego bohatera był za bardzo przytłaczający i tak
bardzo wyczuwalny, że w znaczącym stopniu oddziaływał na atmosferę powieści. I
na koniec: kochający Smok? Wiele można mu zarzucić, jednak zdolności do
wielkiej, prawdziwej miłości nie sposób mu odmówić. Nie udało mi się uchwycić
tej miłosnej magii w jego relacji z Mercedes, w ogóle zabrakło tej dwójce
magnetyzmu, lecz, abstrahując od tego i skupiając się na samej uczuciowej
historii siedemnastolatka, należy podkreślić, że jest on bardzo dobrym
przykładem osoby, która kocha na zawsze, całym sercem. Reasumując: Smok,
niestety, nie przypadł mi do gustu. Niezależnie od tego jak bardzo starałabym
się wychwycić w nim coś dobrego, jego chory gniew był tak wielki, że
przesłaniał inne, pojedyncze pozytywne gesty.
Książkę,
niczym klamra, rozpoczyna i zakańcza opowieść o Telemidzie i Enki'm. To jest
właśnie ta część, która najbardziej podoba mi się w całej powieści. Ma bardzo
ciekawy klimat, przypominający mi na swój sposób atmosferę z „Cienia i kości”
Leigh Bardugo. Historia Telemidy i Enki'ego ma niezwykle istotne znaczenie dla
perypetii Mercedes i Smoka, jest jednak od nich znacznie bardziej interesująca.
Czyta się ją bardzo lekko (lekkość stylu pisania przypomina mi „Klątwę Salem” Pauliny Matysiak, którą miałam przyjemność czytać) i szybko. Szkoda
tylko, że jest taka krótka. Gdyby Autorka skupiła całość fabuły na tym
epizodzie, książka tylko by na tym zyskała. Na pewno bardziej utrafiłaby w mój
gust.
Okładka jest ciekawa.
Podsumowując: „Wspomnienie
umarłej” to dość nietypowa publikacja. Niby porusza znane tematy, ale łączy je
w taki sposób, że efekt jest... cóż, zaskakujący. Żałuję, że bohaterowie
bardziej mnie do siebie nie przekonali. Najbardziej problematyczną kwestią
okazał się charakter Smoka, który zbytnio rzutował na klimat całej powieści. To
jednak co dla jednego jest minusem, dla innej osoby może okazać się atutem.
Jeśli więc lubicie mroczne charaktery osadzone w paranormalnej rzeczywistości
(wątek nadprzyrodzony to zdecydowany plus) z dodatkiem romansu (czyli
obowiązkowego tematu dla każdej romantyczki), w którym miłość ma bardziej
gorzki niż słodki smak, „Wspomnienie umarłej” może Was zainteresować.
[...] Może i była od niego starsza, ale miała w sobie niezwykły urok. Mógłby nawet stwierdzić, że jej delikatne rysy twarzy, fascynowały go. [...]Myśl, że to ta, która go wołała, spodobała mu się. Uśmiechnął się w duchu. Zapragnął ją poznać [...]”.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Autorce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz