Chore ambicje, dążenie do władzy bez względu na konsekwencje, bycie niczym Bóg...ten, kto ujawnia takie skłonności jest ogromnym zagrożeniem dla otoczenia. Aby spełnić swoje pragnienia, jest gotów poświęcić wszystko...nawet ludzkie życie.
Gdy po rodzinnej
tragedii Madison Montgomery przenosi się do prestiżowej szkoły w Riverside, nie
ma pojęcia z jak pełną grozy rzeczywistością przyjdzie się jej zmierzyć. Jeśli
zaś myśli, że uczęszczająca wraz z nią do szkoły grupa tajemniczych chłopaków
będących członkami tzw. Elite Kings Club to tylko kolejne stado rozwydrzonych
nastolatków, grubo się myli. To właśnie oni, na czele z Bishop'em Hayes'em,
dostarczą jej niezapomnianych, przerażających wrażeń. Rozpocznie się gra... niebezpieczna
gra, a Madison będzie musiała odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest prawdą, a
co kłamstwem. Czy dla mrocznego Bishop'a jest tylko pionkiem w toczonej
rozgrywce? Kim jest Katsja? Jaka potworna rzeczywistość kryje się w jej
tajemniczych zapiskach?
Kolejna
przeprowadzka - dla siedemnastoletniej Madison Montgomery to nic nowego. Tym
razem jednak zmianie otoczenia towarzyszy rodzinny dramat, który sprawia, że
niektórzy rówieśnicy wolą zachować względem niej dystans. Choć nie jest to
szczególnie przyjemne, Madi dość szybko zadomowia się w nowym miejscu. Znajduje
przyjaciół, zyskuje przyrodniego brata i... przykuwa uwagę Bishop'a Hayes' a
oraz pozostałych członków Elite Kings Club (tzw. Królów), a to zdecydowanie nie
oznacza nic dobrego. Madison wie, że od tej grupy najlepiej trzymać się z daleka,
a przede wszystkim pozostać obojętną na urok Bishop'a, lecz serce nie sługa.
Ten chłodny i przystojny chłopak szybko wkrada się w jej łaski. Czy jednak Madi
powinna mu zaufać i zignorować fakt, że dziewczyna, z którą się spotykał,
zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach?
Postać Madison w ogóle nie przypadła mi
do gustu. Gdybym musiała na siłę powiedzieć o niej coś pozytywnego,
wspomniałabym o wyrozumiałości względem ciągłej nieobecności ojca oraz tym, że
całkiem nieźle radziła sobie jako przyjaciółka. Te dwie "zalety" są
jednak kroplą w morzu (a właściwie w oceanie) względem cechy, która całkowicie
zdyskwalifikowała ją w moich oczach, a którą jest obsesja na punkcie erotyki.
Nie jestem fanką literatury erotycznej, lecz nie przeszkadza mi ta tematyka, jeśli
współgra z ciekawą fabułą. Tu niczego takiego nie ma. Fabuła jest średnia, a
bohaterce nie wiele potrzeba, aby jej myśli biegły w wiadomym kierunku. Jest to
o tyle nienormalne, że koncentruje się na tym nawet w sytuacji, gdzie każdy
inny człowiek byłby przerażony (jej samotna wycieczka przez las w drodze na
obóz halloween'owy). W związku z powyższym nie trudno domyśleć się, że ten
właśnie motyw w zdecydowanej większości leży u podstaw jej mało interesującej
relacji z Bishop'em. Ta jej erotyczna monotematyczność zagwarantowała Madi moją
negatywną ocenę, którą dodatkowo umocniło jej bezsensowne mówienie o godności
(o której ona nie ma żadnego pojęcia) oraz strzelanie do zwierząt (które
podobnież kocha). Szkoda słów.
Bishop Hayes
to naczelna postać Elite Kings Club. Jego rola wśród Królów jest istotna,
jednak nie wiadomo dokładnie, na czym polega. Równie zagadkowa jest postawa
nastolatka względem Madison. Chłopak od samego początku zwraca na nią uwagę,
lecz zachowuje się w tak skrajnie odmienny sposób, że przez większą część
fabuły trudno stwierdzić jak naprawdę ją postrzega. Twierdzi wprawdzie, że jego
zachowanie wobec Madi nie jest bezcelowe, ale nie chce wyjawić siedemnastolatce
niczego, co pomogłoby jej zrozumieć sytuację, w jakiej się znalazła. Jaką rolę
w życiu Bishop'a odgrywa Madison? Dlaczego tak uparcie nie dopuszcza jej do
swoich tajemnic?
Przerost formy nad treścią - to
stwierdzenie najlepiej odzwierciedla moją opinię o Bishop'ie. Ten chłopak to
wielki macho z wielkim ego, który w żaden sposób mnie do siebie nie przekonał.
Jego nieprzyjemny charakter nie byłby jeszcze tak wielkim problemem, gdyby było
w nim coś, czym przykuwałby uwagę. Okazał się on jednak tak przeciętny, że
arogancja, zadufanie i pusta relacja z Madison emanująca przytłaczającą erotyczną
wulgarnością (również prezentowaną przez bohaterkę) sprawiły, że bez wyrzutów
sumienia mogę powiedzieć o nim: beznadziejny (i nie pomogło mu nawet to, że
miał opinię osoby, która nie uganiała się za każdą dziewczyną). Tak więc, ponownie - szkoda słów.
Wśród postaci
drugoplanowych prym wiedzie przyrodni brat Madison, Nate. Trudno mi stwierdzić
jednoznacznie jakim jest typem osoby. Z jednej strony jest płytki i nieprzewidywalny,
z drugiej zaś, całkiem nieźle wczuwa się w rolę brata Madi, jest troskliwy i
zabawny. Nie mogę powiedzieć, że byłam jego fanką, ale nie był też najgorszy.
Mówiąc krótko - ujdzie w tłoku.
Okładka jest interesująca. Grafik się
postarał.
Podsumowując: jako że
blurb „Srebrnego łabędzia” przypominał mi fabułę jednego z moich ukochanych
cyklów - „Wybranych” C.J. Daugherty, miałam względem niego bardzo duże
oczekiwania. Zawiodłam się jednak ogromnie. Minusem są nijacy bohaterowie,
jednak największą wadą jest to, że książka okazała się bezsensownym, płytkim i
wulgarnym erotykiem. Jedynym plusem jest historia Katsji, lecz wątek ten nie
jest w stanie uratować recenzowanej publikacji. Efekt jest więc taki, że
"Srebrny łabędź" to słaba książka, której, niestety, nie polecam.
„[...] Wpatrują się w ciebie oczy, o które gotowa jest błagać każda dziewczyna w szkole [...]”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz