29.05.2017

"Tajemny ogień" - C.J. Daugherty, C. Rozenfeld


Rodzina... to bardzo szerokie pojęcie. Najczęściej bierze się pod uwagę osoby najbliższe i, jeśli familia jest bardzo liczna, te, które się zna osobiście. Zazwyczaj nie myśli się o krewnych sprzed kilku pokoleń. Wydają się tacy odlegli, mimo więzów krwi. Zadziwiające jednak jak wielki mogą mieć wpływ na losy współczesnych członków rodziny. Ich zasługi mogą być źródłem radości, lecz winy mogą przysporzyć poważnych problemów.

Sacha Winters zapomniał już co znaczy beztroskie życie nastolatka. Jedyne, co mu pozostało, to oczekiwanie na nieuchronny koniec. Zgodnie z ciążącą na jego rodzinie klątwą dotykającą pierworodnych synów, umrze w swoje osiemnaste urodziny, czyli za osiem tygodni. Do tego czasu, o ironio, nic nie może go zabić. Słaba to pociecha, biorąc pod uwagę zbliżającą się wielkimi krokami śmierć. Ta perspektywa coraz bardziej go przytłacza. Wie bowiem, że nie ma żadnego wyjścia z tej koszmarnej sytuacji. Maleńki promyk nadziei pojawia się wówczas, gdy poznaje Taylor Montclair, początkującą alchemiczkę posiadającą niezwykłą moc czerpania energii z otoczenia i wykorzystywania jej wedle własnej woli. Jak się okazuje, jest ona jedyną osobą, która może go ocalić. Skąd wzięła się tajemnicza klątwa? Kim jest Taylor? Jaka więź łączy ją z Sachą?

Sachę poznajemy jako luzackiego, zadziornego i zgorzkniałego siedemnastolatka, który coraz bardziej wycofuje się z normalnego życia. Ogarniające go zobojętnienie jest swego rodzaju mechanizmem obronnym, dzięki któremu chce uniknąć przywiązywania się u kresu żywota do tego, co ważne. Przybiera więc maskę buntownika, pod którą, tak naprawdę, kryje się dobry, wrażliwy i inteligentny chłopak. Punktem zwrotnym w jego szarej, przepełnionej zrezygnowaniem rzeczywistości, jest nawiązanie znajomości z Taylor. Początkowo traktuje ją oschle, lecz szybko przekonuje się do niej. Wspólna misja i nadprzyrodzone zdolności, które posiadają, bardzo ich do siebie zbliżają. Odtąd będą musieli ramię w ramię stawić czoła mrocznemu niebezpieczeństwu.
Polubiłam Sachę, mimo tej gburowatej maski, którą na początku chętnie przywdziewał. Szczerze powiedziawszy, trudno mu się dziwić. Wisząca nad nim groza śmierci skutecznie odbierała mu chęć do normalnego życia, będącego udziałem większości nastolatków. Dodatkowo przygnębiający był fakt, że on jako ostatni miał być ofiarą klątwy. Świadomość, że o włos ominęła go szansa na ocalenie, podsycała jego żal. Poznając jego perypetie dziwiłam się nieco postawie jego matki, która wydawała się pogodzona z tym, co niebawem ma się stać z jej synem. Sam Sacha wypomina jej takie zachowanie. Nie wątpię w to, że bardzo go kocha, jednak jej tłumaczenie, że starała się zapewnić mu normalne życie, jest dla mnie niezrozumiałe. Nie wiem jak miał się tym cieszyć, wiedząc, że koniec jest tak bliski. Uważam, że ojciec walczył o niego, jednak matka po prostu się poddała. W całej tej sytuacji ogromnym plusem jest pojawienie się Taylor, z którą tworzy ciekawy duet, będący największą zaletą powieści. Ich emocjonalna więź została przedstawiona bardzo subtelnie. To jednak wystarczy, aby stwierdzić, że idealnie do siebie pasują. Liczę jedynie na to, że w kolejnej części ich relacja nabierze znacznie więcej magnetyzmu.
Taylor Montclair ma 17 lat. Całą swoją uwagę poświęca nauce. Wszystko po to, aby ziściło się jej marzenie o studiach na Oksfordzie. Od pewnego czasu dokuczają jej okropne bóle głowy, w dziwny sposób traci też poczucie czasu, jednakże prawdziwym szokiem okazuje się atak, którego sprawcą jest niewidzialna istota. Taylor zaczyna się coraz bardziej niepokoić. Stara się znaleźć wyjaśnienie dziwnych zdarzeń. Z pomocą przychodzi jej dziadek, Aldrich Montclair, profesor Oksfordu. Informuje ją, że wszystko, czego doświadczyła, ma związek z tym, że jest alchemikiem. Choć posiada ogromną moc, musi nauczyć się nad nią panować, a to dość skomplikowane zadanie. To jednak nie koniec niezwykłych wyzwań. Gdy zostaje poproszona o udzielanie korepetycji niejakiemu Sachy Wintersowi, nie spodziewa się, jak niespotykana łączy ich historia. Nowopoznany chłopiec intryguje ją. Początek ich znajomości nie jest najlepszy, jednak szybko odnajdują wspólny język. Gdy Taylor dowiaduje się, że jest dla niego ostatnią szansą na ocalenie, próbuje zrobić wszystko, aby go nie zawieść. Problem polega jednak na tym, że dokładne szczegóły wyzwolenia go z klątwy ciągle pozostają tajemnicą. Rozpoczyna się więc wyścig z czasem, w którym ceną jest życie Sachy i bezpieczeństwo świata.
Taylor to fajna dziewczyna, którą można byłoby zaliczyć do grona typowych nastolatek, gdyby nie nadprzyrodzonych talent, a częściowo także ogromne zaangażowanie w naukę. Jeśli chodzi o jej edukację,  to oczywiście rozumiem jej poświęcenie. Na uznanie zasługuje fakt, że z takim oddaniem chce dostać się na wymarzone studia. Nie pochwalam jednak tego, że stawiając na pierwszym miejscu szkołę, ignorowała Toma, swojego chłopaka. Choć czuła, że jej związek zmierza ku końcowi, nie potrafiła otwarcie porozmawiać z nim na ten temat. Jej zachowanie w tej kwestii było odrobinę irytujące. Jeśli zaś chodzi o jej moc, to podoba się pomysł z alchemią. Zakwalifikowanie jej zdolności do tej dziedziny nadaje temu wątkowi niezwykłości. Tym jednak, co najbardziej zwraca moją uwagę w jej charakterystyce, jest jej znajomość z Sachą. Jak już wspominałam, przedstawiono ją bardzo subtelnie, jednak ma to swój urok. Podoba mi się naturalna postawa Taylor wobec Sachy. Choć zaś ich relacja nie ma w sobie jeszcze tego czegoś, to przyjemnie się czytało kolejne wzmianki o ich wspólnych perypetiach.

Wśród bohaterów drugoplanowych najbardziej rzuca się w oczy Louisa. To dość specyficzna osoba, która, mimo że odgrywa istotną rolę w życiu Taylor, wywołuje na mnie neutralne wrażenie.

Okładka jest bardzo interesująca: mroczna i tajemnicza. 

Podsumowując: podczas lektury książki odniosłam wrażenie, że jest ona wstępem do właściwych wydarzeń, które pojawią się dopiero w drugim tomie. Choć bowiem "Tajemny ogień" jest dość obszerny, to jest w nim tylko kilka ważnych momentów. Mam więc nadzieję, że kontynuacja będzie bogatsza w ciekawe wątki. Powieść niewątpliwie ma potencjał. Dlatego też liczę na to, że autorki dobrze go wykorzystają. Wierzę w to przede wszystkim ze względu na C.J. Daugherty, ponieważ jej pięciotomowe dzieło "Wybrani" ("Nocna szkoła"), należy do jednego z moich najukochańszych cyklów.


"[...] Nie wierzę, że nasze korepetycje to przypadek. Ktoś chciał, żebyśmy się odnaleźli, tylko nie wiem dlaczego [...]".

1 komentarz:

  1. Bardzo mi się podobały próby samobójcze Sachy. Zwłaszcza walka z 15 karłami, wypicie 38 litrów fekaliów, czy też 17- godzinny maraton w grupie wzajemnego wsparcia "Brak zaparcia", ponieważ udział w grupie dla niedoszłych samobójców uważam za przegięcie, gdyż 5 z 6 uczestników po zajęciach spróbowało tego o czym mówił i wiemy jak to się skończyło. Ostatni na szczęście nie popełnił samobójstwa, bo nie zaliczymy do tego wpadnięcie pod samochód, gdy myślał nad metodą.
    Taylor ze względu na zadanie przypomina mi "Agenta 007" lub też Jasona Bourne'a.
    Polubiłem Louisa za grę na trąbce.
    Okładka to oczywiście szatański pomiot, więc zalecam jej zmianę.

    OdpowiedzUsuń