20.02.2017

"Krzyżowiec" - Grzegorz Wielgus


Nawet najbardziej beznadziejna egzystencja może okazać się znośna, gdy odnajdzie się jakiś cel. Nawet, gdy będzie bardzo odległy, jest w stanie nadać życiu sens. Każdy zainteresowany musi zdecydować, dokąd zmierza, i jaką drogą chce tam dotrzeć: tą, którą rządzi jego mroczna natura, czy tą, w której prym wiedzie człowieczeństwo i służba dobru.

Niekiedy granica między walką w obronie pozytywnych wartości, a chęcią przelania krwi bywa niewielka. Przekonał się o tym Krzyżowiec, dla którego całym światem była możliwość wojowania i wybijania swoich przeciwników. Gdy w jednej z bitew zostaje śmiertelnie ranny, jego życie, o dziwo, nie kończy się, lecz trwa dalej. Podejmuje wówczas dość nietypową decyzję, biorąc pod uwagę jego wcześniejszy żywot, i udaje się do klasztoru, w którym spędza niemal dziesięć lat. Własną naturę trudno jednak oszukać. W Rycerzu nadal tkwi chęć dobycia miecza. Do tego nieustępliwy głos w jego głowie zachęca go do podróży do Ziemi Świętej, aby móc odpokutować swoje liczne grzechy. Krzyżowiec zgadza się podążać za głosem i rozpoczyna wędrówkę do Jerozolimy. W trakcie jej trwania przyjdzie mu uporać się z wieloma przeszkodami, zarówno tymi ze świata ziemskiego, jak i nadprzyrodzonego. Pamiętając zaś o celu podróży, będzie musiał spróbować okiełznać swoją morderczą naturę. Czy Rycerzowi uda się dotrzeć do Ziemi Świętej? Z jaką prawdą o sobie samym będzie musiał się zmierzyć?

Główny bohater powieści, tytułowy Krzyżowiec, to nieustraszony i zapalony wojownik, dla którego zabijanie nie jest koniecznością, lecz przyjemnością. Bezgraniczna miłość do walki i przelewania krwi zdominowała jego poprzednie życie i w znacznym stopniu zaczęła wpływać na drugi żywot. Choć Rycerz odrzucił swoje mordercze skłonności na czas pobytu w klasztorze, to, wraz z opuszczeniem siedziby mnichów, jego krwawe przyzwyczajenia szybko powróciły. Krzyżowiec nie czekał długo na możliwość zatopienia miecza w swoich ofiarach. Uległ nawet pokusie odebrania życia za pieniądze. Bez problemu zdecydował się na te zbrodnie, nie myśląc o możliwych konsekwencjach, którymi okazały się wyrzuty sumienia. Początkowo ich przebłyski starał się zepchnąć na dalszy plan. Szybko jednak zaczął rozpamiętywać swoje czyny i coraz odważniej przyznawać przed samym sobą, jak złe pobudki nim kierowały. Postanawia więc zmienić swoje postępowanie, stać się lepszym, wartym miana Krzyżowca i Rycerza. Choć zamysł ten mocno kontrastuje z jego charakterem, stopniowo zaczyna wprowadzać go w życie podczas długiej i wycieńczającej wędrówki. W taki oto sposób wyprawa do Jeruzalem staje się jego drogą ku temu, aby odnaleźć w sobie człowieka zdolnego do czynienia dobra. Zamysł, sam w sobie trudny, dodatkowo komplikują przeszkody, z jakimi wojownik będzie musiał sobie poradzić. Tak oto czeka go przeprawa przez tereny skażone dżumą, obszary z podstępnymi bagnami oraz wody pełne niebezpiecznych stworzeń. Będzie też musiał stawić czoła reprezentantom nadprzyrodzonego świata, wśród których znajdą się chociażby pokutująca dusza jeźdźca, diabelskie zastępy i monstrualny pająk. Wprawdzie atmosfera pełna zniszczenia i śmierci oraz świadomość wolności i zew przygody były tym, co najlepiej mu odpowiadało, jednakże wyprawa, w której uczestniczy, jest tak wyczerpująca, że jedynie od Krzyżowca zależy, czy zechce ją ukończyć, czy też zaniecha dalszej wędrówki i powróci do dawnego stylu życia.
Tytułowy bohater jest dość skomplikowaną postacią. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jakie cechy, te dobre, czy te złe, będą nim kierowały w danej chwili . Tym, co najbardziej rzuca się w oczy, jest jego skłonność do mordowania. Nosi on miano Rycerza, uczestniczy w walkach z czym, co oczywiste, wiąże się konieczność zabijania przeciwników. Wydaję mi się jednak, że w przypadku Krzyżowca stanowi to jedynie pretekst, który otwiera mu bezkarną drogę przelewu krwi. Choć pod wpływem śmiertelnych obrażeń, których doznaje, jego ciało zostaje poważnie uszkodzone (porównywany jest do zabalsamownych zwłok, lub chodzącego nieboszczyka, do tego stał się niemową), jego wnętrze nie zmienia się praktycznie wcale. Wszystko to niewątpliwie składa się na tą złą stronę jego osobowości, lecz ona nie wyczerpuje całej charakterystyki wojownika. Obok tej mrocznej strony pojawia się ta część jego natury, która wskazuje, że Krzyżowiec chce zapanować nad swoimi morderczymi instynktami. To interesująca zmiana, wprowadzająca coś nowego i powodująca, że tytułowa postać staje się ciekawsza.
Rycerz jest jedynym głównym bohaterem opowieści. Cała uwaga więc koncentruje się na nim, co jest dobrą informacją dla tych, którym jego perypetie przypadły do gustu. Osobiście postrzegam go raczej neutralnie. Nie odnalazłam bowiem w jego osobie tego czegoś, co powodowałoby, że z zapartym tchem śledziłam jego losy. Omawianą powieść postrzegam natomiast jako, przedstawione na tle historycznym i fantastycznym, studium psychologiczno-duchowe Krzyżowca, w którym zawarte jest wiele trafnych przemyśleń, nie tylko na jego temat, ale i każdego innego człowieka, który stara się obiektywnie spojrzeć na swoje życie i zrezygnować z zachowania, którym krzywdził otaczających go ludzi.

Książka zasługuje na uznanie ze względu na bardzo autentyczne odzwierciedlenie średniowiecznych realiów. Nie jest to pobieżne przebrnięcie przez tę epokę, ale tak wnikliwe jej przedstawienie, że odnosi się wrażenie, jakby osobiście obserwowało się rozgrywające się wydarzenia. Dodatkowo publikację cechuje bogate i barwne słownictwo, które jeszcze bardziej podkreśla średniowieczny klimat. Mam jednak pewne zastrzeżenia, które w znacznym stopniu wpłynęły na moją ocenę. Po pierwsze, o ile pomysł z podróżą jest ciekawy, o tyle jako główny wątek jest zbyt monotonny. Powieść zwróciła moją uwagę przede wszystkim przez tematykę fantasy. W trakcie całej wyprawy Krzyżowca jest wiele sytuacji, w których staje oko w oko z istotami nadprzyrodzonymi, jednak, w moim mniemaniu, zostały one przesłonięte przez pierwszoplanowy motyw podróżniczy. Po drugie, jest bardzo mało dialogów. Częściowo wiąże się to z tym, że Rycerz jest niemową, a częściowo jest efektem tego, że niewielu ludzi spotyka na swojej drodze. Uważam, że kompilacja tych dwóch zamysłów, to zbyt dużo. Zamiast ożywiać fabułę, sprawiło, że stała się dość ospała.
Gdyby jednak w przyszłości pojawiła się szansa na ekranizację, a książka, według mnie, jest tego warta, zastrzeżenia, o których wspomniałam, nie byłyby już tak istotne. Film rządzi się swoimi prawami więc to, co w trakcie czytania wydaje się zbyt rozbudowane, podczas oglądania zazwyczaj nie stanowi już takiej przeszkody.

Okładka jest ciekawa, pasuje do tematyki.

Podsumowując: "Krzyżowiec" jest połączeniem powieści historyczno-przygodowej z wątkiem fantastycznym. Jeśli interesuje Was mroczne średniowiecze, rycerski żywot i istoty nie z tego świata, publikacja może się Wam spodobać.

„We wschodniej ścianie, w celi należącej do szkieletu brata Philiberta, na podłodze siedział Krzyżowiec. Poparzony człowiek o skórze sczerniałej od ognia, odziany w kolczy płaszcz i tunikę z krzyżem. Jego oblicze, podobne bardziej do nagiej czaszki, spoglądało niezmiennie w kamienną ścianę, a pustych oczodołach zamiast oczu płonęły dwa blade ogniki. Od blisko dekady Rycerz trwał skulony w kącie w celi. [...]W jego umyśle coraz częściej pojawiała się myśl o podróży. [...] Głos w jego czaszce, jak czerw żerujący w żywej tkance, obiecywał, że poprowadzi go do białych bram Jeruzalem [...]”.


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Autorowi
 oraz wydawnictwu Novae Res.



1 komentarz:

  1. Książka dobra na film typu Wiedźmin lub dla zorganizowanych pielgrzymek do Ziemi Świętej ;)

    Gratuluje pierwszej recenzji z polecenia :)
    Swoją drogą ciekawe dlaczego mi nic nie zlecono ;P

    OdpowiedzUsuń