„[…] – Uwolnij pięć żelaznych wron, a będziesz
królową […]. On czeka na ciebie, Fallon […]”.
Książę Dante zagościł w życiu Fallon przed laty. Połączyła ich przyjaźń, która z czasem zamieniła się w głębsze uczucie. Morrgot – wkracza w jej rzeczywistość dopiero teraz, ale wie o niej więcej, niż mogłaby przypuszczać. Są tak różni, podążają odrębnymi ścieżkami, lecz jedno jest pewne – w historii każdego z nich to właśnie Fallon odegra istotną rolę.
➻ Przez dwadzieścia dwa lata Fallon wiodła dosyć
spokojną egzystencję, teraz przekona się
czym jest życie pełne wrażeń. Zapewne brała pod uwagę, że poczynania zmierzające
do detronizacji króla są „odrobinę” ryzykowne, ale czegoś takiego... na pewno
się nie spodziewała. A jak prezentuje się na tle tych wydarzeń? Początkowo –
jest nierozsądna. Aż nadto rzuca się w oczy fakt, że ma do wykonania
niesamowicie skomplikowaną misję i przystępuje do niej bez żadnych przygotowań.
Bez sensu. Później jest już jednak lepiej – przede wszystkim dzięki
zaangażowaniu innych osób, ale trzeba podkreślić, że i sama Fallon odnajduje się
w tym przedsięwzięciu. Kolejną istotną rzeczą są jej relacje z Dantem i
Morrgotem. Romans z księciem nie jest zbytnio wyeksponowany. Autorka bardziej
skupiła się na jej uczuciu, niż rozbudowie ich wspólnego wątku. Doceniam zaś
to, że przekonywująco wykreowała Dantego. Co prawda różnie oceniam jego postawę
względem Fallon, ale jest w nim coś, co zwraca uwagę. No a Morrgot? To osobliwy
bohater. Skrywa nie jedną tajemnicę i nieustannie towarzyszy Fallon przy
poszukiwaniu wron. O nim samym nie dowiadujemy się jeszcze zbyt wiele, za to
obserwujemy jego współpracę z dwudziestodwulatką. Mam nadzieję, że autorka
wykorzysta potencjał tej postaci. Na ten moment mogę powiedzieć, że przypadł mi
do gustu. I oczywiście – jestem ciekawa dalszych jego poczynań, a zwłaszcza
relacji z Fal.
W gronie bohaterów drugoplanowych są babcia
Fal oraz jej przyjaciele (wszyscy naprawdę fajni), ale spośród nich na
szczególną uwagę zasługuje Antonio. To kolejna postać, która przekonuje. Podoba
mi się jego rola w tej opowieści. Byłoby miło, gdyby zagościł w niej na stałe.
Okładka – ładna.
Podsumowując: inaczej wyobrażałam sobie fabułę – głównie wątek romantyczny, ale zostałam
zaskoczona. I to pozytywnie. Autorka stworzyła interesującą opowieść rozgrywającą
się w świecie Fae (zarówno tych czystej krwi jak i półkrwi), z uwzględnieniem
ludzi zajmujących niziny drabiny społecznej, jednak stopniowo wprowadza też
inną grupę, czyli wrony. I choć wybór Fae na bohaterów fantasy jest ok, to
właśnie te skrzydlate istoty sprawiają, że książka się wyróżnia. Choć w kilku
momentach treść została przyciągnięta, całość okazała się naprawdę wciągająca.
Plusem są też postacie, zarówno z pierwszego jak i drugiego planu. Tym zaś,
który najbardziej odznacza się na ich tle, jest Morrgot. Jeżeli lubicie wątki
romantyczne, które nie dominują w powieści, tu taki znajdziecie – przynajmniej
w pierwszym tomie. A jak będzie dalej – przekonamy się. Na ten moment mogę
stwierdzić, że zapowiada się historia warta poznania. Z pewnością więc sięgnę
po kontynuację, a Wam „Dom trzepoczących skrzydeł” polecam.
„[…] kolejny raz zastanawiam się, czy to, co robię, doprowadzi do zagłady mojego królestwa, czy je ulepszy. Po chwili przypominam sobie jednak, że jeśli Dante zostanie królem, ja zostanę jego królową […]”.
Na Instagramie
Gdzie kupić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz