29.06.2025

"Ocalałe serca" - Jennifer Hartmann


„[…] Jesteśmy połączeni, skuci łańcuchami, związani – z naszą traumą i sobą nawzajem. Jesteśmy w tym razem […]”.

  Cora Lawson i jej przyszły szwagier, Dean Asher, zostają porwani przez seryjnego mordercę. Choć przez lata ich znajomość polegała na wzajemnym dogryzaniu, teraz mogą liczyć wyłącznie na siebie. Piekło zgotowane przez psychopatę doprowadza ich na skraj wytrzymałości i tylko dzięki wsparciu, które sobie okazują, są w stanie funkcjonować. Gdy cudem odzyskują wolność, wydaje się, że koszmar wreszcie dobiegł końca. Niestety, trauma utrudnia Corze i Deanowi powrót do dawnego życia. A jakby tego było mało, niepokoją ich pojawiające się między nimi uczucia...

  Trzeba być naprawdę zaciętym, aby dokuczać sobie przez kilkanaście lat. Dean i Cora osiągnęli w tej dziedzinie mistrzostwo. Jemu najwyraźniej nie znudziła się jeszcze ta praktyka. Ona niechętnie musi zaakceptować, że niebawem ten utrapieniec zostanie jej szwagrem. Nie przypuszcza jednak, że za chwilę połączy ich potworny los, a on będzie jedyną osobą, która okaże się światłem w mroku.
Autorka pokusiła się o przedstawienie niełatwej historii. Mamy tu porwanie wraz z opisami tego, przez co bohaterowie musieli przejść, uwolnienie z rąk psychopaty i próby przezwyciężenia traumy. Wymienione zagadnienia nadają fabule powagi, ale tym, co wyróżnia ją na tle innych opowieści o podobnej tematyce, jest relacja Cory i Deana. Ten zakazany wątek sam w sobie jest ciekawym pomysłem. Tak – szokującym, skandalicznym, ale zarazem dobrze przedstawionym. Dobrze wykreowani są też główni bohaterowie. Nie brak im emocji. Muszą radzić sobie nie tylko z dramatem, który przeżyli, ale też uczuciami, których nigdy nie powinni czuć. Miałam natomiast pewne zastrzeżenia względem niektórych decyzji Cory. Bardziej do gustu przypadł mi Dean–  tej dwójki to on był atutem książki.
 
  Drugoplanową postacią, której nie należy pomijać, jest Mandy, siostra Cory. Przyszła żona Deana. Choć osobiście nie trafiła w ręce porywacza, to, co przytrafiło się jej narzeczonemu i siostrze, stało się i dla niej bolesnym zdarzeniem.
 
Okładka – ładna.
 
Podsumowując: Jennifer Hartmann, pisząc tę książkę, nie wybierała łatwych rozwiązań. Dlatego też spotykamy tu duet, który nieustannie ze sobą... „wojuje”, wpada w pułapkę mordercy, razem przechodzi przez horror, a gdy w końcu wszystko powinno wrócić do normy, okazuje się, że muszą zmierzyć się nie z porywaczem, ale tym, kim się dla siebie stali. Nie jest to więc lekki romans, ale poważna historia. Lecz, mimo tej powagi i wielu trudnych chwil, powieść nie przytłacza. Tym, co ją cechuje są interesująca, nietypowa fabuła i przekonujący bohaterowie. Jeśli więc szukacie książki, która zapewni sporo emocji, polecam Waszej uwadze „Ocalałe serca”.
 
„[…] Jeszcze nigdy nie byłam taka rozdarta, przepołowiona, ciągnięta w dwie strony równocześnie. Nigdy nie pragnęłam czegoś tak bardzo, odrzucając to równocześnie […]”.
 

Na Instagramie



Gdzie kupić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz