18.10.2024

"Ktoś inny" - Liliana Więcek

 
Przez lata znosił jego szyderstwa. Nie mając innego wyboru, starał się ignorować jego bezczelność. Wszystko ma jednak swoją granicę, a ta właśnie została przekroczona...
 
  Choroba ojca sprawiła, że Chris Wood musiał pożegnać się z marzeniami o studiach geologicznych i przejąć pracę w rodzinnej pizzerii. Ta decyzja była ciężka do zaakceptowania, ale najgorsze było piekło, jakie zgotował mu młodszy brat. Derek z zamiłowaniem znęcał się nad nim psychicznie, nie szczędził kpin z jego nadwagi i rozkochał w sobie Livię – bliską jego sercu dziewczynę. Lecz pewnego dnia czara goryczy przelewa się i, po burzliwych wydarzeniach, Chris opuszcza rodzinne miasto. Wraca do niego trzy lata później. Tym razem jako szczupły, wysportowany mężczyzna, któremu przyświeca jeden cel – zemścić się na Dereku i zniszczyć jego sielankowe życie, jakie wiedzie u boku Livii.

  Rezygnacja ze studiów i zajęcie się rodzinnym biznesem były smutną koniecznością. Byłaby ona jednak bardziej znośna, gdyby nie toksyczny brat, który, zamiast wdzięczności za utrzymanie, odpłacał mu bezgraniczną nienawiścią. Mimo że sytuacja przytłaczała Chrisa, nadal wypełniał swoje obowiązki i cieszył się czasem spędzanym w towarzystwie Livii. Lecz pewien incydent wyczerpuje jego cierpliwość, będąc zarazem punktem zwrotnym w dotychczasowym życiu. Choć okoliczności wyjazdu Chrisa nie są przyjemne, stają się impulsem do zmiany, która wywróciła do góry nogami jego szarą rzeczywistość.
Rodzina powinna okazywać wsparcie, ale Chris ewidentnie nie miał okazji się o tym przekonać. Nie dość, że musiał znosić beznadziejnego brata, to rodzice, zwłaszcza matka, też się nie popisali, nie dostrzegając powagi sytuacji. Metamorfoza, którą przechodzi, odnosi się nie tylko do wyglądu, ale również do jego zachowania i życia zawodowego. Obserwujemy więc przystojnego, pewnego siebie kolekcjonera minerałów, który nie ma zamiaru dać sobą pomiatać. To bardzo fajna zmiana. Dodatkowy plus należy się mu za postawę wobec Livii. Ogólnie rzecz biorąc, najciekawiej wypada historia przed wyjazdem, metamorfoza, powrót i chęć odpłacenia bratu. Jeżeli zaś chodzi o „wątek romantyczny”, o który zostały wzbogacone perypetie trzydziestolatka, to początkowy zamysł był całkiem dobry, ale jego przeciąganie i erotyczne wstawki uważam za zbędne.
 
  Dla Livii Kent, Chris był „uroczym grubaskiem”. Przyjaźnili się i razem pracowali. Aż do dnia, w którym ich znajomość doczekała się burzliwego końca. Trzy lata później dawny przyjaciel nie zaprząta myśli dziewczyny. Całą swoją uwagę skupia ona na jego młodszym bracie, Dereku, z którym planuje wspólną przyszłość. Wszystko układa się dobrze do chwili, gdy ponownie spotyka Chrisa. I to odmienionego, bo po grubasku nie pozostał już ślad. 
Cóż można powiedzieć o Livii? Wydawała się miła, ale to dosyć złudne przekonanie. Za to na pewno była naiwna. W normalnych okolicznościach byłoby mi jej trochę szkoda, ale swoim zachowaniem wobec Chrisa udowodniła, że mało sobie zasłużyła na wyrozumiałość. Są bohaterowie, których, mimo wad, można polubić. Niestety, ona do nich nie należy.
 
  Wśród postaci drugoplanowych mamy m.in. Freda, przyjaciela Chrisa. To specyficzny starszy pan, z fajnym poczuciem humoru. Oprócz niego nie sposób nie wspomnieć o Dereku – okropnym, podłym „człowieku”, który czerpał przyjemność z dręczenia własnego brata. Jest też ich matka – ślepa na krzywdę starszego syna. No i na koniec Tina – siostra Livii. Częściowo jej wątek ma swój sens, ale dalszy rozwój nie do  końca przypadł mi do gustu.
 
Okładka – może być.
 
Podsumowując: pomysł na fabułę był całkiem niezły, a rozwój zdarzeń do pewnego momentu nie wzbudzał moich zastrzeżeń. Z czasem jednak niektóre kwestie zostały nieco przejaskrawione. Bohaterowie z kolei nie są nijacy, bo każdy z nich wzbudza różne emocje, choć żadnego nie uważam za swojego ulubieńca. Wprawdzie nie mogę powiedzieć, że ta opowieść wyróżnia się na tle innych, ale książkę czytało się dobrze. Całość więc wypada po prostu ok.
 

„[…] Nie był już Chrisem, w którego obecności czułam się swobodnie, tamten chłopak nie przyglądał mi się w ten sposób. Teraz atrakcyjnym wyglądem, pewnością siebie i tym, w jaki sposób na mnie patrzył, zabierał mi przestrzeń, a moje słowa grzęzły gdzieś w gardle, nie mogąc się z niego wydostać […]”.


Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz