30.05.2024

"Zaraza" - Laura Thalassa

 
Apokalipsa? Koniec świata? Przecież to takie nierealne. Pytanie tylko, skąd ta pewność?
 
  Czterej jeźdźcy Apokalipsy... Pojawili się niespodziewanie, a wraz z ich przybyciem skończył się normalny świat. Skończyła się era człowieka, a jej miejsce zajęła Era Jeźdźców. Minęło pięć lat. Wśród ludzi plagę rozsiewa pierwszy wysłannik – Zaraza. Choć wszyscy są bezradni, nie chcą się poddać bez walki. Wierzą, że ich jedyną szansą jest zabicie morderczego posłańca. Los sprawia, że do realizacji zadania zostaje wybrana Sara Burns. Gdy jej atak na jeźdźca kończy się niepowodzeniem, Zaraza bierze ją w niewolę. Dziewczyna przemierza z nim kolejne miejscowości, obserwując jak roznoszona przez niego choroba dotyka nowych ofiar. Choć początek tej fatalnej znajomości jest nieprzyjemny, z czasem początkowa niechęć zaczyna topnieć. Między Zarazą a Sarą rodzą się emocje, których w ogóle być nie powinno. Czy w obliczu apokalipsy ta zakazana relacja ma szansę na przetrwanie?

  Kiedy Sara decyduje się na zabicie jeźdźca, poświęca samą siebie – kontakt z nim oznacza zainfekowanie chorobą i śmierć. To przytłaczająca perspektywa, ale dla dobra innych, gotowa jest oddać własne życie. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, co naprawdę ją czeka. Po pierwsze – zamordowanie, nawet potwora, okazuje się ogromnym wyzwaniem. Po drugie – bycie jego więźniem nie jest tym, czego pierwotnie się spodziewała. Miała cierpieć. I cierpiała, aczkolwiek nie tylko z powodu oglądania czyjejś krzywdy. Cierpiała przez własne, zdradzieckie serce, które zaczęło bić dla bestii w pięknym, ludzkim ciele.
Sara jest przykładem bohaterki, która w zasadzie nie jest zła, a jednak jest w niej coś takiego, co uniemożliwiło mi jej polubienie. Posiada oczywiście kilka cech wartych docenienia. Są to m.in.: chęć ofiarowania siebie oraz fakt, że zabijała Zarazę z konieczności – ten czyn nie sprawiał jej przyjemności. Nie można odmówić jej również odwagi i, w pewnym momencie, szczerości uczuć. Tym natomiast, co najbardziej mi przeszkadzało był sposób, w jaki wypowiadała się o sferze damsko-męskiej. Nie było tego dużo, ale jej szpanersko-cwaniacki styl był irytujący. Największą kontrowersją jest relacja Sary z Zarazą. Muszę stwierdzić, że rozumiałam jej zainteresowanie. Rozumiałam również towarzyszące temu wyrzuty sumienia. Bez wątpienia dwudziestojednolatka znalazła się w kropce. Wiedziała, że nikt by nie zaakceptował tej nietypowej więzi, ale wiedziała też, że jej apokaliptyczny towarzysz nie zasługuje na odtrącenie. Czy to polepsza moje postrzeganie naszej bohaterki? Nie. Mogę docenić wymienione zalety, ale nie zmienia to faktu, że nie wzbudziła mojej sympatii.
 
  Zaraza Zwycięzca rozpoczyna swoją misję jako pierwszy spośród czterech jeźdźców. Rozprzestrzenianie plagi nie wywołuje w nim szczególnych emocji. Apokaliptyczny wysłannik ani nie przejmuje się ludzkim losem, ani nie czerpie ze swojego zadania radości. W zasadzie pozostaje obojętny do momentu, gdy poznaje próbującą go zabić śmiertelniczkę. Początkowo chce ją jedynie ukarać, jednak wspólnie spędzony czas sprawia, że Sara wzbudza w nim nieznane dotąd emocje, a zarazem (łącznie z pewną parą staruszków) pokazuje ludzką naturę ze strony, która, do tej pory, była mu obca. Ten „obrazek” zaczyna zasiewać w nim ziarno wątpliwości względem realizowanej misji. Mimo to jeździec wie, że powierzone mu zadanie musi zostać wypełnione. Jak Zaraza poradzi sobie z tą sytuacją? Jak poradzi sobie z uczuciami wobec Sary?
Potwór, bestia – tak postrzegają Zarazę ludzie. Choć niesienie śmiercionośnej plagi nie kojarzy się z niczym dobrym, a od zarażonych nie sposób domagać się pochlebnej opinii o apokaliptycznym zwiastunie – nawet jeśli człowiek sam ściągnął na siebie taki los – nie określiłabym go ani bestią, ani potworem. Jego działania, mimo nieustępliwości w ich realizowaniu, nie są efektem mściwości (poza jednym wyjątkiem), czy chęci napawania się ludzkim cierpieniem. Z kolei znajomość z Sarą pozwala nam poznać bliżej charakter wysłańca. Pozwala dostrzec drzemiącą w nim melancholię, poczucie osamotnienia. Uważam więc, że mimo przerażenia, które wywołuje, skrywa się w nim dobro. Choć to współczesny świat jest areną jego działania, jest w Zarazie coś starodawnego. Wydaje się to całkiem zrozumiałe – istnieje od tak wielu pokoleń. Owa starodawność kojarzy mi się jednak z czymś innym. Otóż, przez swój (kulturalny) sposób wysławiania się oraz otaczającą go aurę, przypomina mi księcia sprzed kilkuset lat. Podoba mi się takie oblicze jeźdźca, jego wnętrze. To dzięki nim zwiastun apokalipsy jest najbardziej interesującą postacią w książce.
 
  Bohaterów drugoplanowych nie ma – autorka koncentruje się niemal wyłącznie na Sarze i Zarazie.
 
Okładka – jest całkiem ładna.
 
  Podsumowując: motyw apokaliptyczny nie należy do moich ulubionych, ale zdecydowałam się na tę książkę z dwóch powodów. Pierwszym był pomysł z czterema jeźdźcami Apokalipsy. Drugim – wątek miłosny między Zarazą a więzioną przez niego Sarą. Niestety, obydwie te kwestie zbytnio się nie obroniły. Ukazanie jeźdźca na tle współczesnych realiów, nie przypadło mi do gustu. Rozumiem, że autorka miała tu swoją wizję, być może chciała podkreślić, że aż do naszych czasów człowiek nie wyciągnął wniosków ze swoich błędów, więc w konsekwencji, ściągnął na siebie apokalipsę. Niemniej, wolałabym, aby jego postać została osadzona w minionych epokach. Wspomniana wyżej starodawność bardziej by do niego pasowała. Co do wątku miłosnego – był średni. Zaraza zaprezentował się wprawdzie bardzo dobrze. Był autentyczny – Sara, w dużej mierze, również, ale klimat ich relacji był mało przyciągający. Wadą była też nudna podróż bohaterów, nieciekawa sceneria i ogólna, dziwna atmosfera powieści. Plusem pozostaje jedynie Zaraza Zwycięzca, ale nie udało mu się przyćmić wymienionych minusów. Książka w efekcie okazała się przeciętna, tak więc – nie polecam.
 
„[...] – No co?
– Nie wiem – przyznaje. – Kiedy na ciebie patrzę, czuję...coś. [...] – Ale nie potrafię stwierdzić, czym jest to «coś» – ciągnie. – I wierz mi, Saro, doprowadza mnie to do szału [...]”.

 

Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz