15.02.2023

"Michael" - Julia Brylewska

 
Obserwował ją. Podziwiał. I w końcu zapragnął, aby była tylko jego...
 
  Kiedy Kylie Morgan pierwszy raz spotkała Michaela Harringtona, nigdy by nie pomyślała, że ma przed sobą człowieka, który okaże się jej oprawcą. Gdy niedługo po tym mężczyzna porywa ją, dotychczasowy świat dwudziestodwulatki przestaje istnieć. Dziewczyna wie, że jest jego więźniem. Czuje ciągłe zagrożenie, lecz, co gorsza, coraz bardziej uzależnia się od niego. Dlaczego Michael wybrał na ofiarę właśnie Kylie? Czy kiedykolwiek pozwoli jej odejść? I czy ona będzie tego chciała?

  To koszmar. Jak inaczej określić sytuację, w jakiej się znalazła? Po Michaelu może spodziewać się wszystkiego. Jest jak tykająca bomba. W jednej chwili jest oszałamiającym, łagodnym mężczyzną, w następnej staje się nieobliczalnym potworem. A mimo tego wywołuje w niej emocje, których nigdy nie powinna czuć. Emocje, za które się nienawidzi.
Właściwie nie wiem, jak miałabym ocenić postępowanie Kylie. Jej zachowanie należałoby postrzegać jako syndrom sztokholmski, a wówczas trudno mówić o jakiejkolwiek logice, której oczekiwałoby się od zdrowej osoby. Ciekawi mnie jednak następująca rzecz: dwudziestodwulatka swoją relację z Michaelem tłumaczy po części tym, że jest jedynym człowiekiem, jakiego ma u boku. Dostrzega jednak jego niesamowitą urodę, więc zastanawia mnie, czy, mimo wszystko, nie uległa mu również dlatego, że w jakimś stopniu wzbudzał jej zainteresowanie? Bo czy towarzyszyły by jej takie a nie inne emocje, gdyby porywacz był nieatrakcyjny i odpychający? Pomijając zaś tę kwestię, historia Kylie pokazuje, co dzieje się z ludzką psychiką w traumatycznych okolicznościach. Autorce udało się naprawdę dobrze przedstawić to zagadnienie.
 
  Jest jego bezcenną zdobyczą. Nikt nie jest w stanie dać jej tego, co on. Zrobi dla niej wszystko. Pozbędzie się każdej przeszkody. A ona musi być tylko grzeczna. Inaczej będzie musiał ją ukarać...
Pewnie nie jednej kobiecie na widok Michaela mocniej zabiło serce. Był przecież taki elegancki, niesamowicie przystojny. Gdyby tylko wiedziały, jak zepsuty człowiek skrywa się pod tym piękny obliczem. Muszę przyznać, że to właśnie owa uroda nadaje jego postaci czegoś... zwodniczego, niepokojącego. To, że jego postępowanie jest na wskroś złe, jest rzeczą oczywistą, ale połączenie psychopatycznej natury i takiego wyglądu... Niezła pułapka. Tak jak w przypadku Kylie, tak u Michaela autorka umiejętnie zaprezentowała zakamarki jego psychiki. Patrząc zaś na te chwile, kiedy drzemiący w nim potwór wycofywał się, żałuję, że nie trafił się nikt, kto w odpowiednim czasie mu pomógł. Być może udałoby się okiełznać przepełniający go mrok.
 
  Wśród postaci drugoplanowych są Eric i Rosalynn – brat i ciotka tytułowego bohatera. Nie wnoszą jednak wiele do fabuły – ta bowiem, poza kilkoma przerywnikami, skupia się niemal wyłącznie na głównych bohaterach (co uważam za zaletę).
 
Okładka – ładna, elegancka.
 
Podsumowując: to moje pierwsze spotkanie z twórczością Julii Brylewskiej i muszę powiedzieć, że autorka ma świetny styl. Bardzo profesjonalny co istotnie podnosi poziom książki. A co jeśli chodzi o samą historię? Pomysł był interesujący. Doceniam też sposób ukazania relacji seksualnej. Nie lubię bezsensownych i wulgarnych opisów scen erotycznych i tu z pewnością tego nie ma. Mam jednak dylemat względem bohaterów. Zostali wprawdzie dobrze wykreowani, ale czegoś mi w nich zabrakło. W efekcie całość wypadła poprawnie, jednak bez większych emocji.
 

„[…] Wszystko było w nim tak niepoprawnie idealne – smukła sylwetka, szerokie ramiona, spojrzenie ciemnych oczu i grzesznie piękna twarz. Kylie wiedziała, że była to tylko maska – powłoka, która miała za zadanie przykryć wszystko, co złe i okrutne. Niebezpieczne piękno […]”.
 
Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz