17.12.2017

"Forget me Always" - Sara Wolf


Poczucie winy i lęk są jak cichy zabójca. Z pozoru nieszkodliwe, potrafią zamienić ludzkie życie w piekło. Stopniowo zamykają swoją ofiarę w klatce samotności, zmuszając ją do znienawidzenia siebie, dostrzegania w swym wnętrzu wyłącznie wad. Niekiedy jednak, gdy beznadzieja zdaje się nie mieć końca, pojawia się ktoś, kto nieświadomie porusza zalęknione i samotne serce.

Spoilery z pierwszego tomu

Trzy tygodnie - tyle czasu minęło od wydarzeń, wskutek których umysł Isis Blake wymazał ze swej pamięci Jack’a Huntera. Ta nieoczekiwana amnezja jest dla chłopaka ogromnym ciosem, a zarazem potworną ironią losu. Lodowy Książe nie może pogodzić się z faktem, że nie ma dla niego miejsca w życiu dziewczyny, dzięki której zaczął otrząsać się z pogrążającego go marazmu. Ta przygnębiająca sytuacja sprawia, że na nowo przywdziewa maskę zimnej obojętności. Choć egzystencja Jack’a to jedno wielkie pasmo porażek, nadal musi walczyć z demonami swojej przeszłości, stawić czoła chorobie Sophie oraz zmierzyć się z tajemniczymi prześladowcami, którym zależy na odkryciu jego sekretu sprzed lat.

Jack Hunter przekonał się, że szczęście i beztroskie życie nastolatka nie są mu pisane. Isis wstrząsnęła jego dotychczasową rzeczywistością, dając przedsmak normalności, jednak ta chwila oddechu w jego niezwykle skomplikowanym świecie skończyła się wraz z jej amnezją. Chłopak od nowa musi radzić sobie z jej zobojętnieniem, niekiedy też wrogością, dźwigając zarazem ogromny ciężar poczucia winy, nie tylko za przeszłe wydarzenia, ale również za niedostateczne ochronienie Isis. Bardzo ciąży mu bowiem świadomość, że po raz kolejny zawiódł osobę bliską swemu sercu. Ciągle też przytłacza go drzemiąca w nim porywczość, która tym bardziej dochodzi do głosu, im bardziej on czuje się samotny. Jakby tego było mało, do dotychczasowych problemów Lodowego Księcia dołączają jeszcze nieproszeni goście, którym zależy na poznaniu skrywanej przez nastolatka historii.
Jack to bardzo ciekawa postać. Już w pierwszej części cyklu dało się zauważyć jego wyjątkowość. W drugim tomie nic się w tej kwestii nie zmieniło. Tym, co go wyróżnia, jest połączenie dwóch kontrastowych odsłon: oschłej i uczuciowej. Jack perfekcyjnie wciela się w rolę zimnego i niedostępnego chłopaka, jednak to oblicze nie wyczerpuje całej jego osobowości. Pod maską Lodowego Księcia ukrywa się bardzo dobry i troskliwy człowiek. Problem jednak w tym, że jest on dla siebie zbyt surowy, nieustannie karze się za przeszłość, ciągle odmawia sobie prawa do normalnego, szczęśliwego życia. Widzi tylko swoje wady i winy, nie dostrzega zaś tego, jak bardzo poświęca się dla dobra innych. W jego postaci nie ma niczego przekombinowanego. Autorka genialnie wykreowała kąśliwą naturę Jack'a, idealnie łącząc ją z jego pozytywną stroną, która ukazuje go w bardzo korzystnym świetle (nawet mimo jego porywczości). To zdecydowanie mój ulubiony bohater. Żałuję jedynie, że (ponownie) nie ma go zbyt wiele w całej opowieści. Szkoda, że Sara Wolf tak uparcie opowiada całą historię z punktu widzenia Isis. Skoncentrowanie się na Jack'u byłoby o wiele lepszym pomysłem.
Isis Blake zżera frustracja. Nie dość, że po ostatnich wydarzeniach jest skazana na pobyt w szpitalu, to, co gorsza, musi zmierzyć się z utratą pamięci. Plusem aktualnej sytuacji jest jedynie przyjaźń, która połączyła ją z Sophią, wieloletnią towarzyszką życia Jack'a. On z kolei jest dla niej jedną wielką niewiadomą. Jest mu wdzięczna za pomoc, jakiej udzielił jej i matce, nie pamięta jednak burzliwej historii ich znajomości. Z jednej strony bardzo szybko zaczyna uprzedzać się do niego, z drugiej zaś dostrzega w nim coś, co wbrew jej woli, przyciąga ją. Świadomość tego wcale nie pociesza Isis, tym bardziej, że doskonale zdaje sobie sprawę z niezwykłej relacji łączącej jej nową przyjaciółkę, Sophię, z Jack'iem. Mając to na względzie będzie musiała podjąć decyzję w kwestii swoich uczuć oraz angażowania się w sprawy należące do przeszłości Lodowego Księcia.
Isis to specyficzna dziewczyna, której najbardziej charakterystyczną cechą pozostaje nietypowy styl rozmowy sprowadzający się do bezgranicznego ironizowania i droczenia się. Choć tym razem nie przeszkadzało mi to tak, jak w pierwszym tomie (trafiło się jej kilka zabawnych wypowiedzi), nie mogę powiedzieć, że przekonała mnie tym do siebie. Żałuję, że cała powieść skupia się głównie na niej, odsuwając na dalszy plan Jack'a. Mimo że autorka dopracowała jej postać do perfekcji (podziwiam Sarę Wolf za to, że miała pomysł na jej niekończący się potok słów) nie zmienia to faktu, że przydzieliła Isis zbyt dominującą rolę, przesadzając ze wspomnianym stylem konwersacji. W tym przypadku idealnie sprawdza się stwierdzenie "co za dużo, to nie zdrowo". Ta koncepcja bohaterki rzuca się w oczy tak bardzo, że przysłania skrywającą się w jej naturze troskę o najbliższych, dla których gotowa jest na znaczne poświęcenia. A co z Jack'iem? Cóż, wątek ten przedstawiony jest bardzo subtelnie. Isis miota się w tej kwestii między dwoma stanowiskami względem Lodowego Księcia: uprzedzeniem i przyciąganiem. Częściowo mamy tu więc powtórkę ich relacji z pierwszej części, a częściowo obserwujemy pewien postęp w ich emocjonalnej więzi. I jeszcze jedno: jej przyjaźni z Sophią. Motyw ten postrzegam dość neutralnie, jednak moją uwagę przykuł charakter znajomości łączącej obie nastolatki z Jack'iem. Fakt, że od lat on i Sophia byli parą, nadaje delikatnego dreszczyku uczuciu, które rodzi się w jego sercu względem Isis.
Choć wzmianki o Sophii pojawiły się już w pierwszym tomie, dopiero w drugiej części cyklu zostaje przedstawiona jej historia. Poznajemy tę dziewczynę jako miłą i delikatną osóbkę próbującą zachowywać optymizm mimo ciężkiej choroby, która na lata zamknęła ją w szpitalu. Dowiadujemy się, że problemy zdrowotne to nie jedyne jej zmartwienie. Na jej dramat składa się bowiem traumatyczne wydarzenie z przeszłości, które okazało się wielkim ciosem również dla Jack'a. Wszystko co dobre, skończyło się, lecz u jej boku nadal trwał ukochany chłopak. Coś się jednak zmieniło. Mimo wielkiego oddania, jego serce zaczęło bić dla innej dziewczyny.
Sophia jest sympatyczną nastolatką z nietypową i zarazem interesującą historią, w znacznej mierze nacechowaną cierpieniem, lecz tym, co w jej przypadku najbardziej rzuca się w oczy jest ogromny wpływ na perypetie bohaterów, na ich decyzje i postawy. To dosyć osobliwe, biorąc pod uwagę fakt, że jest postacią drugoplanową. Jej losy są jednak tak zaprezentowane, że fabuła ciągle do niej nawiązuje. Jako bohaterka jest dla mnie wprawdzie dość neutralna, ale tak znaczące oddziaływanie na całą powieść sprawia, że na swój sposób skrywa w sobie coś intrygującego.

Okładka - cóż, trudno powiedzieć o niej cokolwiek pozytywnego. Podobnie jak jej poprzedniczka z "Love me Never", wygląda jak przypadkowe zdjęcie, przypadkowych ludzi. Bardzo słaba.

Podsumowując: "Forget me Always" to ciekawa opowieść o życiu nastolatków, którzy muszą stawiać czoła problemom znacznie wykraczającym poza typowe, młodzieńcze troski. Największym plusem książki jest Jake, nieszablonowy bohater, który potrafi zainteresować czytelnika swoją osobą. Największym minusem jest zaś uczynienie z Isis centralnej postaci. Choć pomysł ten nie cieszy mnie, muszę przyznać, że Sara Wolf umiała tak zaplanować fabułę, że całość okazała się naprawdę interesująca (a to duże osiągnięcie, biorąc pod uwagę fakt, że w perypetiach tych dominujące miejsce zajmuje bohaterka, która nie szczególnie przypadła mi do gustu). Interesujące jest również zakończenie. Uważam, że stanowi ono zapowiedź kolejnych ciekawych wydarzeń. Mnie natomiast pozostaje mieć jedynie nadzieję, że Lodowy Książę częściej będzie się pojawiał w „Remember me Forever”. Isis miała swoje 5 minut, więc teraz czas na Jake'a.

„Po raz pierwszy od bardzo dawna coś poczułem. Moje życie nie było już pogrążone w bezruchu i ciszy. Drgnęło. Ty je wprawiłaś w ruch. Wydałaś dźwięk, który usłyszałem, choć nikomu dotąd się to nie udało. [...]”.

Zobacz także:
"Love me Never" - Sara Wolf (cykl "Lovely Vicious", t. 1)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz