"Nie
ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" jak twierdzą niektórzy. Niewykluczone,
że tak jest, lecz trudno wykrzesać z siebie entuzjazm, gdy jedna chwila niszczy
życiowe plany. Kiedy jednak emocje opadają i trzeba stawić czoło
rzeczywistości, może się okazać, że koniec jednych możliwości jest jednocześnie
początkiem nowych perspektyw.
Ezra jest
jednym z najpopularniejszych chłopaków w szkole, który wiąże swoje życie z
karierą tenisisty. Gdy pewnego dnia ulega poważnemu wypadkowi, towarzyskie
uznanie i widoki na sportową przyszłość rozsypują się w drobny mak. Dotkliwa
kontuzja sprawia, że powrót do dawnych znajomych okazuje się trudnym wyzwaniem.
Jego szara codzienność nabiera jednak kolorów wraz z pojawieniem się Cassidy,
nowej uczennicy. Siedemnastolatek z każdym dniem coraz bardziej przywiązuje się
do niej, nie zdając sobie sprawy z łączącej ich tajemnicy.
Ezra Faulkner
ma całkiem udane życie, którego pozazdrościłby mu nie jeden rówieśnik. Wszystko
to zmienia się diametralnie po wypadku. Z najpopularniejszego ucznia staje
obiektem przyciągającym ciekawskie spojrzenia. Ten stan rzeczy nie wpływa
korzystnie na jego samopoczucie. Nie pomaga mu także fakt, że czuje się obco
wśród ludzi, których jeszcze niedawno uważał za swoich towarzyszy. Choć nie
jest to łatwe, stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Przyłącza się do
nowej grupy znajomych i próbuje zbliżyć się do intrygującej Cassidy.
W
przypadku Ezry całkiem nieźle sprawdza się powiedzenie "prawdziwych
przyjaciół poznaje się w biedzie". Jak inaczej określić sytuację, gdy
rzekomi przyjaciele zapomnieli o nim już w trakcie dramatycznego wydarzenia.
Później też nie byli skorzy, aby towarzyszyć mu w trudnych chwilach. Wprawdzie
po jego powrocie próbują podtrzymać znajomość, jednak nic już nie jest takie
samo jak dawniej. W moim mniemaniu perypetie Ezry są próbą pokazania tego, w
jaki sposób człowiek podnosi się po porażce i na nowo układa swoje życiowe
plany. Problem jednak w tym, że jego historia (na którą składa się także wątek
"romantyczny" - jeżeli w ogóle można go tak nazwać) wcale mnie nie
przekonuje. Jest dla mnie wyłącznie fabułą książki, a nie losami bohatera, z
którym przeżywam jego porażki i wzloty. Choć Ezra jest dobrym chłopakiem, to i
tak nie ma w sobie niczego, czym przykułby moją uwagę - jest po prostu nijaki,
tak samo jak nijaka jest relacja między nim a Cassidy.
Cassidy Thorpe to bezpośrednia, zagadkowa i problematyczna
dziewczyna, której życie, podobnie jak Ezry, wywróciło się do góry nogami pod
wpływem traumatycznego wydarzenia. Sprawiło ono, że to, co było jej
teraźniejszością w jednej chwili stało się przeszłością. Mimo że nie jest jej
łatwo, siedemnastolatka stara się nie oglądać za siebie i zacząć wszystko od
nowa. Szansą na to okazuje się znajomość z Ezrą. Początkowo próbuje zachować
względem niego dystans, jednak z czasem przestaje bronić się przed uczuciem.
Kiedy wszystko zdaje się zmierzać w dobrym kierunku, Cassidy niespodziewanie
odkrywa druzgocącą tajemnicę.
Przyznam,
że nie mam zbyt dobrego zdania o Cassidy. Były chwile, w których wydawała się
całkiem fajną osobą. Dużym plusem był fakt, że, w odróżnieniu od większości
uczniów, nie postrzegała niepełnosprawności nowego kolegi jako sensacji.
Problem jednak w tym , że była zbyt skomplikowana. Trudno było zrozumieć, czego
tak naprawdę chce. Najbardziej przekonał się o tym Ezra. Cassidy traktowała go
tak, jak akurat w danej chwili było jej wygodniej. Największą jej wadą jest to,
że, nie umiejąc poradzić sobie z własnymi demonami przeszłości, wprowadziła
zamieszanie w jego życie, nie licząc się z żadnymi konsekwencjami swoich
decyzji. Nie mogłam przejść obojętnie obok tej samolubnej postawy - to właśnie
ona w znacznej mierze wpłynęła na moją, niezbyt pochlebną, opinię o głównej
bohaterce.
Postacie drugoplanowe tworzą transparentne tło - po prostu
są, ale nie rzucają się w oczy. W tej kwestii nie mam większych zastrzeżeń. Zaletą
jest jeśli autor potrafi wykreować ciekawe sylwetki bohaterów drugoplanowych,
jednakże ich braku nie uważam za istotny mankament.
Okładka
jest ładna, nastrojowa. Szkoda tylko, że nie dorównała jej treść powieści.
Podsumowując: cóż mogę napisać...
książka jest przeciętna. Wszystko w niej jest nijakie, od bohaterów począwszy, na
fabule skończywszy. Jedyną zaletą jest wybór Ezry na narratora. To miła odmiana
w porównaniu do powieści, które są zazwyczaj opowiadane z punktu widzenia
głównej bohaterki. Na tym jednak plusy się kończą i pozostaje jedynie papierowa
i mało interesująca historia, na którą autorce zabrakło pomysłu.
„[...] Ona zawsze na mnie czekała. [...] Nigdy się nie spóźniła, nigdy nie zniknęła. [...] Wyobrażałem ją sobie w tragicznych okolicznościach... ani na sekundę nie przyszło mi do głowy, że to ona może być tragedią”.
Po okładce sądziłem, że trafi się w końcu ciepła romantyczny historia z rozgrzanym grillem, a na nim: kiełbaski, karkóweczki, szaszłyczki, żebereczka... niestety otrzymałem zwykłe ognisko z zimnym kotletem bez dodatków, którego trudno było zjeść.
OdpowiedzUsuńFaktycznie okładka najlepsza, i strasznie myląca.