27.08.2017

"Początek wszystkiego" - Robyn Schneider


"Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" jak twierdzą niektórzy. Niewykluczone, że tak jest, lecz trudno wykrzesać z siebie entuzjazm, gdy jedna chwila niszczy życiowe plany. Kiedy jednak emocje opadają i trzeba stawić czoło rzeczywistości, może się okazać, że koniec jednych możliwości jest jednocześnie początkiem nowych perspektyw.

Ezra jest jednym z najpopularniejszych chłopaków w szkole, który wiąże swoje życie z karierą tenisisty. Gdy pewnego dnia ulega poważnemu wypadkowi, towarzyskie uznanie i widoki na sportową przyszłość rozsypują się w drobny mak. Dotkliwa kontuzja sprawia, że powrót do dawnych znajomych okazuje się trudnym wyzwaniem. Jego szara codzienność nabiera jednak kolorów wraz z pojawieniem się Cassidy, nowej uczennicy. Siedemnastolatek z każdym dniem coraz bardziej przywiązuje się do niej, nie zdając sobie sprawy z łączącej ich tajemnicy.

Ezra Faulkner ma całkiem udane życie, którego pozazdrościłby mu nie jeden rówieśnik. Wszystko to zmienia się diametralnie po wypadku. Z najpopularniejszego ucznia staje obiektem przyciągającym ciekawskie spojrzenia. Ten stan rzeczy nie wpływa korzystnie na jego samopoczucie. Nie pomaga mu także fakt, że czuje się obco wśród ludzi, których jeszcze niedawno uważał za swoich towarzyszy. Choć nie jest to łatwe, stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Przyłącza się do nowej grupy znajomych i próbuje zbliżyć się do intrygującej Cassidy.
W przypadku Ezry całkiem nieźle sprawdza się powiedzenie "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Jak inaczej określić sytuację, gdy rzekomi przyjaciele zapomnieli o nim już w trakcie dramatycznego wydarzenia. Później też nie byli skorzy, aby towarzyszyć mu w trudnych chwilach. Wprawdzie po jego powrocie próbują podtrzymać znajomość, jednak nic już nie jest takie samo jak dawniej. W moim mniemaniu perypetie Ezry są próbą pokazania tego, w jaki sposób człowiek podnosi się po porażce i na nowo układa swoje życiowe plany. Problem jednak w tym, że jego historia (na którą składa się także wątek "romantyczny" - jeżeli w ogóle można go tak nazwać) wcale mnie nie przekonuje. Jest dla mnie wyłącznie fabułą książki, a nie losami bohatera, z którym przeżywam jego porażki i wzloty. Choć Ezra jest dobrym chłopakiem, to i tak nie ma w sobie niczego, czym przykułby moją uwagę - jest po prostu nijaki, tak samo jak nijaka jest relacja między nim a Cassidy.
Cassidy Thorpe to bezpośrednia, zagadkowa i problematyczna dziewczyna, której życie, podobnie jak Ezry, wywróciło się do góry nogami pod wpływem traumatycznego wydarzenia. Sprawiło ono, że to, co było jej teraźniejszością w jednej chwili stało się przeszłością. Mimo że nie jest jej łatwo, siedemnastolatka stara się nie oglądać za siebie i zacząć wszystko od nowa. Szansą na to okazuje się znajomość z Ezrą. Początkowo próbuje zachować względem niego dystans, jednak z czasem przestaje bronić się przed uczuciem. Kiedy wszystko zdaje się zmierzać w dobrym kierunku, Cassidy niespodziewanie odkrywa druzgocącą tajemnicę.
Przyznam, że nie mam zbyt dobrego zdania o Cassidy. Były chwile, w których wydawała się całkiem fajną osobą. Dużym plusem był fakt, że, w odróżnieniu od większości uczniów, nie postrzegała niepełnosprawności nowego kolegi jako sensacji. Problem jednak w tym , że była zbyt skomplikowana. Trudno było zrozumieć, czego tak naprawdę chce. Najbardziej przekonał się o tym Ezra. Cassidy traktowała go tak, jak akurat w danej chwili było jej wygodniej. Największą jej wadą jest to, że, nie umiejąc poradzić sobie z własnymi demonami przeszłości, wprowadziła zamieszanie w jego życie, nie licząc się z żadnymi konsekwencjami swoich decyzji. Nie mogłam przejść obojętnie obok tej samolubnej postawy - to właśnie ona w znacznej mierze wpłynęła na moją, niezbyt pochlebną, opinię o głównej bohaterce.
Postacie drugoplanowe tworzą transparentne tło - po prostu są, ale nie rzucają się w oczy. W tej kwestii nie mam większych zastrzeżeń. Zaletą jest jeśli autor potrafi wykreować ciekawe sylwetki bohaterów drugoplanowych, jednakże ich braku nie uważam za istotny mankament.

Okładka jest ładna, nastrojowa. Szkoda tylko, że nie dorównała jej treść powieści.

Podsumowując: cóż mogę napisać... książka jest przeciętna. Wszystko w niej jest nijakie, od bohaterów począwszy, na fabule skończywszy. Jedyną zaletą jest wybór Ezry na narratora. To miła odmiana w porównaniu do powieści, które są zazwyczaj opowiadane z punktu widzenia głównej bohaterki. Na tym jednak plusy się kończą i pozostaje jedynie papierowa i mało interesująca historia, na którą autorce zabrakło pomysłu.

„[...] Ona zawsze na mnie czekała. [...] Nigdy się nie spóźniła, nigdy nie zniknęła. [...] Wyobrażałem ją sobie w tragicznych okolicznościach... ani na sekundę nie przyszło mi do głowy, że to ona może być tragedią”.

1 komentarz:

  1. Po okładce sądziłem, że trafi się w końcu ciepła romantyczny historia z rozgrzanym grillem, a na nim: kiełbaski, karkóweczki, szaszłyczki, żebereczka... niestety otrzymałem zwykłe ognisko z zimnym kotletem bez dodatków, którego trudno było zjeść.
    Faktycznie okładka najlepsza, i strasznie myląca.

    OdpowiedzUsuń